Posty

Slash - "Slash" (2010)

Obraz
   Slasha (właściwie to Saula Hudsona) miłośnikom rockowych brzmień przedstawiać nie trzeba. Jedna z najbardziej charakterystycznych postaci w rockowym światku – ten cylinder i burza czarnych loczków na głowie nie znikają pomimo upływu czasu! Pamiętam ten moment, gdy w latach dwutysięcznych, będąc piętnastoletnią dziewczyną, byłam pod ogromnym wrażeniem wyglądu Slasha; wyglądał jak rasowy rockman!  Zdjęcia, na których widniał Slash wywarły na mnie tak ogromne wrażenie, iż pewnego dnia zwróciłam się do swojej rodzicielki ze słowami: „Mamo, chcę wyglądać jak Slash!”. No i się zaczęło… Ale to nie miejsce i czas na moje opowiastki o eksperymentowaniu z doborem garderoby. ;) Rok tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiąty szósty był rokiem przełomowym w karierze tego utalentowanego gitarzysty. To właśnie wtedy świat obiegła wiadomość o opuszczeniu formacji Guns N’ Roses, która zarówno dziś, jak i już w tamtych czasach, zyskała miano kultowej.  Zresztą to samo tyczy się naszego bohatera – Slash był

Turbo - "Epidemie" (1989)

Obraz
       Wielkie zmiany zalewały nie tylko całą Polskę – okres upadku PRL-u powoli stawał się faktem.  Końcówka lat 80. w zespole Turbo to okres kryzysu zarówno finansowego, jak i twórczego.  Wojciech Hoffmann, gitarzysta i lider grupy, zdecydował się na zmiany personalne w składzie licząc na to, że powiew tzw. świeżej krwi tchnie w zespół nową energię. Efekt finalny?  Na rynku ukazał się album, którego zespół… nie lubi, delikatnie mówiąc. A ja jestem nim zachwycona – to również jedno z najdelikatniejszych określeń. No dobrze, uważam, że „Epidemie” to jedna z najwybitniejszych płyt na rodzimym rynku metalowym.    Jak wspomniałam, pod koniec lat 80. nastąpiła istotna zmiana w składzie: Bogusza Rutkiewicza, dotychczasowego basistę, zastąpił Andrzej Łysów, do tej pory grający na gitarze rytmicznej.  Miejsce Andrzeja zastąpił młodziutki, bo zaledwie dziewiętnastoletni - Robert „Litza” Friedrich, w tamtym czasie gitarzysta dobrze zapowiadającego się zespołu Slavoy.  Nastąpił rozbiór muzyczny

Anita Lipnicka - "Moje oczy są zielone" (2000)

Obraz
  „Moje oczy są zielone” wyznaczyły dla Anity Lipnickiej nowy początek. A właściwie to dwa nowe początki. Po pierwsze, swoją trzecią solową płytą weszła w nowe stulecie, a po drugie, „Moje oczy…” był pierwszym albumem Anity nagranym w Polsce – poprzednie krążki nagrała w Londynie.    Na album składa się dwanaście utworów i – w przeciwieństwie do poprzedników – nie ma na nim ani jednego utworu zaśpiewanego w języku angielskim. To właściwie pierwszy album w karierze Anity, który został w całości zaśpiewany po polsku – na dwóch wydawnictwach zespołu Varius Manx, w którym przed laty była wokalistką, część utworów także zaśpiewała w obcym języku. Warto odnotować, że Anita jest autorką wszystkim tekstów oraz autorką lub współautorką muzyki zawartej na albumie. Album promowały cztery single: „Jestem powietrzem”, „Ballada dla Śpiącej Królewny”, „Moje oczy są zielone” oraz „Wracam”. Muszę przyznać, że wielką trudność sprawia mi wybranie ulubionego utworu z tej singlowej czwórki, ponieważ to wła

Iron Maiden - "Killers" (1981)

Obraz
   „Killers” Iron Maiden to dla mnie album szczególny. Podobnie jak w przypadku „News of the World” autorstwa zespołu Queen, był dla mnie przełomem. Jeśli chodzi o dzieło Queen, ów album wprowadził mnie w świat rocka; to dzięki „News of the World” połknęłam tak zwanego rockowego bakcyla. Z kolei „Killers” był pierwszym albumem spod znaku heavy metalu, który usłyszałam, i to właśnie dzięki niemu pokochałam ten gatunek muzyczny. Co ciekawe, muzycy obydwu zespołów są Brytyjczykami. Mało tego! Nawet okładki wspomnianych płyt mają ze sobą wiele wspólnego! W przypadku Queen jest to niosący śmierć robot, z kolei w przypadku Iron Maiden – diabelski, legendarny już Eddie (na płycie sprawca zabójstwa), czyli maskotka, wizerunek, który widnieje na okładkach albumów grupy. Jest „twarzą” zespołu – można go ujrzeć na gadżetach związanymi z zespołem, mało tego! Eddiego możemy również zobaczyć na  scenie podczas koncertów grupy. Im większa popularność zespołu – tym Eddie the Head przybiera coraz więks

The Beatles - "Please Please Me" (1963)

Obraz
  Mam szczególną przyjemność napisać o tym zespole. Dlaczego? The Beatles to najpopularniejszy i jeden z najbardziej wpływowych zespołów muzycznych na świecie. Chociaż nie... To już nie zespół. To marka. Od debiutanckiego albumu liverpoolczyków minęło obecnie sześćdziesiąt jeden lat (!) a dziś, to jest w 2023 roku, trudno znaleźć człowieka, który nie słyszałby nazwy The Beatles.  Nic zatem dziwnego, że producenci wszelakich gadżetów "zwęszyli" interes i do dziś wśród fanów muzyki wielką popularnością cieszy się wizerunek czwórki angielskich muzyków. Wystarczy przejrzeć chociażby jedną z najpopularniejszych stron aukcyjnych - allegro.pl  Znajdziemy tam m.in. ubrania z wizerunkiem członków zespołu, plakaty, piórniki, kubki i wiele innych gadżetów. Swego czasu nawet miałam przyjemność przeczytania powieści o trójce przyjaciół z muzycznego pisma "Paper". Jeden z nich, Ray, był zagorzałym wielbicielem muzyki Lennona i kolegów (dla zainteresowanych; "Miłość to wszyst

O.N.A. - "Modlishka" (1995)

Obraz
 Miała to być kolejna płyta solowego projektu Grzegorza "Skawy" Skawińskiego, ale po przystąpieniu do zespołu Agnieszki Chylińskiej, powstał zespół o nazwie O.N.A. No właśnie...  Zespół w latach 90., czyli za czasów mojego dzieciństwa, był bezapelacyjnym hitem. Do dziś radio serwuje nam nieśmiertelne "Kiedy powiem sobie dość". No, ale wybiegłam za bardzo w przyszłość.  Wielki hit, o którym wspomniałam wyżej został opublikowany w 1996 roku, a miałam się skupić na "Modlishce", albumie, który wydano rok wcześniej. Mimo braku na krążku "Kiedy powiem sobie dość" , debiut obronił się całkiem nieźle, a wręcz fantastycznie.    Już pierwsze dźwięki zapadają w pamięć. "Znalazłam" bombardują dźwiękami perkusji i gitary basowej. Do tego ten drapieżny krzyk Agnieszki: "Teraz! Teraz! Teraz!" Słychać, że Agnieszka dobrze czuje się w rockowych, zadziornych klimatach -jej barwy głosu nie sposób zapomnieć (wygląda na to, że to rodzinne; brat wo

Łzy - "Bez słów..." (2011)

Obraz
  17 listopada 2010 w zespole Łzy zakończyła się pewna epoka. To właśnie wtedy, za pośrednictwem strony internetowej, muzycy poinformowali o odejściu Anny Wyszkoni, wokalistki tak lubianej przez publiczność. Każda zmiana za mikrofonem (nie ma znaczenia, czy mowa jest o wokalistce, czy wokaliście) wprowadza niemałe zamieszanie w szeregi grupy. Powiedzmy sobie szczerze, to właśnie zmiana głównego wokalu (należy tutaj dodać, że nie lidera, bo nie każdy/a wokalista/ka nosi miano lidera grupy) największy sen z powiek spędza właśnie fanom zespołu.    Anna Wyszkoni postanowiła rozpocząć działalność na własną rękę, natomiast jej dawni kompani zorganizowali casting na nową wokalistkę grupy.  1 stycznia 2011 roku rozpoczął się nowy początek. Nie dość, że ludzkość wkroczyła w nowy, 2011 rok, to dla Łez, jak i fanów grupy, nastał podwójny początek. To właśnie w Nowy Rok ogłoszono także nowy początek w grupie – Annę Wyszkoni zastąpiła znacznie młodsza Sara Chmiel (urodzona  w 1991 roku). Debiutanck