Iron Maiden - "Killers" (1981)


   „Killers” Iron Maiden to dla mnie album szczególny. Podobnie jak w przypadku „News of the World” autorstwa zespołu Queen, był dla mnie przełomem. Jeśli chodzi o dzieło Queen, ów album wprowadził mnie w świat rocka; to dzięki „News of the World” połknęłam tak zwanego rockowego bakcyla. Z kolei „Killers” był pierwszym albumem spod znaku heavy metalu, który usłyszałam, i to właśnie dzięki niemu pokochałam ten gatunek muzyczny.

Co ciekawe, muzycy obydwu zespołów są Brytyjczykami. Mało tego! Nawet okładki wspomnianych płyt mają ze sobą wiele wspólnego! W przypadku Queen jest to niosący śmierć robot, z kolei w przypadku Iron Maiden – diabelski, legendarny już Eddie (na płycie sprawca zabójstwa), czyli maskotka, wizerunek, który widnieje na okładkach albumów grupy. Jest „twarzą” zespołu – można go ujrzeć na gadżetach związanymi z zespołem, mało tego! Eddiego możemy również zobaczyć na  scenie podczas koncertów grupy. Im większa popularność zespołu – tym Eddie the Head przybiera coraz większe rozmiary!



   Prace nad drugim albumem Iron Maiden zbiegły się z kluczowymi zmianami w zespole. Dennisa Strattona, dotychczasowego gitarzystę, zastąpił Adrian Smith, i tym samym zapoczątkował on w zespole erę tak zwanych „bliźniaczych gitar”. To właśnie on wraz ze swoim przyjacielem z dzieciństwa, czyli Davem Murray’em stworzył jeden z najbardziej znanych duetów gitarowych wszech czasów.


Ponadto producenta, Willa Malone’a, zastąpił uznany Martin Birtch, producent znany ze współpracy z takimi gigantami muzyki rockowej, jak chociażby Deep Purple czy Black Sabbath.


„Killers” powstał na przełomie 1980 oraz 1981 roku. Wersja brytyjska ukazała się 2 lutego 1981 roku i zawierała dziesięć utworów, z kolei wersja amerykańska ukazała się kilka miesięcy później, ponadto znajdował się na niej jeden dodatkowy utwór – „Twilight Zone”.

Ja posiadam wersję wydaną w 1998 roku, która zawiera jedenaście utworów.


Drugi album Brytyjczyków wyróżnia się  na tle pozostałych albumów z dyskografii zespołu tym, iż posiada on aż dwa instrumentalne utwory. Mowa tutaj o otwierającym wydawnictwo „The Ides of March” z zapadającym w pamięć perkusyjnym wstępem oraz „Genghis Khan”.




Co ciekawe, ”Prodigal Son” oraz „Murders In The Rue Morgue” są jedynymi utworami, które zostały skomponowane specjalnie na potrzeby tego albumu. 

Pozostałe utwory skomponowano już wcześniej, w latach 70. Jeśli chodzi o pierwszy z nich, wręcz uwielbiam sposób, w jaki Paul Di’Anno, wokalista grupy, używa swojego głosu! Utwór wyróżniają również akustycznie partie gitar.


„Murders…”, podobnie jak „Prodigal…”, jest jednym z moich faworytów na albumie, rozpoczyna się tak delikatnie i niewinnie, by potem zaskoczyć słuchacza kanonadą dźwięków! Co ciekawe, „Murders…” został zainspirowany utworem amerykańskiego poety, nowelisty, redaktora oraz krytyka literackiego w jednym – nazywał się Edgar Allan Poe.


„Wrathchild”, chyba największy przebój na albumie, był jednocześnie pierwszym utworem zespołu, który ukazał się na płycie – miało to miejsce w 1980 roku na składance „Metal for Muthas”. Warto dodać, że utwór różnił się od wersji zamieszczonej na płycie „Killers”. 

Z pewnością jest to jeden z najlepszych utworów Iron Maiden nie tylko na tej płycie, ale i w całej dyskografii zespołu. Linia basu w tym utworze jest doprawdy niesamowita!



„Innocent Exile”, rozpoczynający się, podobnie jak „Wrathchild”, zapadającym w pamięć wstępem basowym, kończy przeszywający kręgosłup popis wokalny Paula. Nie ma znaczenia, ile razy słyszę zakończenie tego utworu – efekt jest zawsze taki sam.


Większość kompozycji na albumie stworzył Steve Harris, basista grupy, wyjątkiem jest tytułowy „Killers” oraz wieńczący album „Drifter”. Ten pierwszy skomponował razem z Paulem Di’Anno, natomiast drugi na spółkę z gitarzystą grupy, Dave’m Murray’em.


„Killers” – jak przystało na tytuł – kopie po tyłku! A wokal Paula… Tak, bardzo go zachwalam, ale ten punkowiec, który dołączył do muzyków – metalowców, po prostu skradł me serce! I to właśnie na „Killers” pokazał w pełni swoje niemałe możliwości wokalne – na debiutanckim „Iron Maiden” jeszcze tego nie słychać. 


Album promowały dwa single: „Twilight Zone” (2 marca 1981 r.) oraz „Purgatory” (15 czerwca 1981 r.).



Jak czas, pokazał, był to również ostatni album Iron Maiden z jego udziałem – Paul został usunięty z zespołu przez problemy z nałogiem:


„Nie chodziło tylko o to, że wciągnąłem trochę koki; po prostu dążę do tego bez przerwy. 24 godziny ma dobę, każdego dnia… Zespół miał mnóstwo zobowiązań, które ciągnęły się miesiącami, latami, a ja po prostu nie widziałem drogi do końca. Nigdy nie przetrwałem całej trasy. To było za dużo”.


    Wbrew powszechnym opiniom, uważam, że drugi album Ironów jest lepszy od pierwszego. Brzmienie – co akurat większość fanów mnie poprze – dzięki nowemu producentowi jest po stokroć lepsze, ale i kompozycyjnie, mimo tego, iż większość stanowią odrzuty z debiutanckiego albumu.

A może to nic więcej, jak sentyment, który przeze mnie przemawia, ponieważ właśnie to „Killers” był pierwszym heavy metalowym albumem, który usłyszałam? 

Drugi album Ironów kojarzy mi się także ze szkolnymi przerwami z czasów gimnazjum, to właśnie najczęściej ten album towarzyszył mi w popularnym niegdyś discmanie, umilając mi oczekiwania na kolejne lekcje. To mało istotne – z tego, czy innego powodu, uwielbiam ten album, dla mnie brak na nim słabszych momentów – jest to jeden z moich ulubionych heavymetalowych albumów wszech czasów!



Lista utworów:

1. The Ides of March

2. Wrathchild

3. Murders in the Rue Morgue

4. Anither Life

5. Genghis Khan

6. Innocent Exile

7. Killers

8. Prodigal Son

9. Purgatory

10. Twilight Zone

11. Drifter 

Ocena:

5/5









Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Defekt Muzgó - "Wszyscy jedziemy..." (1991)

Megadeth - "So Far, So Good... So What!" (1988)

Adele - "30" (2021)