Anita Lipnicka - "Moje oczy są zielone" (2000)

 

„Moje oczy są zielone” wyznaczyły dla Anity Lipnickiej nowy początek. A właściwie to dwa nowe początki. Po pierwsze, swoją trzecią solową płytą weszła w nowe stulecie, a po drugie, „Moje oczy…” był pierwszym albumem Anity nagranym w Polsce – poprzednie krążki nagrała w Londynie.


   Na album składa się dwanaście utworów i – w przeciwieństwie do poprzedników – nie ma na nim ani jednego utworu zaśpiewanego w języku angielskim. To właściwie pierwszy album w karierze Anity, który został w całości zaśpiewany po polsku – na dwóch wydawnictwach zespołu Varius Manx, w którym przed laty była wokalistką, część utworów także zaśpiewała w obcym języku.


Warto odnotować, że Anita jest autorką wszystkim tekstów oraz autorką lub współautorką muzyki zawartej na albumie.


Album promowały cztery single: „Jestem powietrzem”, „Ballada dla Śpiącej Królewny”, „Moje oczy są zielone” oraz „Wracam”.


Muszę przyznać, że wielką trudność sprawia mi wybranie ulubionego utworu z tej singlowej czwórki, ponieważ to właśnie między innymi one należą nie tylko do najlepszych na płycie, ale i w całej karierze wokalistki.



Tytuł „Jestem powietrzem” kojarzy mi się z tytułem utworu zespołu Łzy, w którym zmienia się tak naprawdę tylko jedna literka; „ś” zastępuje „m” i wychodzi nam „Jesteś powietrzem”, który przez zespół Łzy został wydany szesnaście (!) lat później, w 2016 roku.


Wróćmy jednak do właściwego utworu, czyli singlowej piosenki Anity. „Jestem powietrzem” traktuje o niespełnionej miłości, o zawiedzionych nadziejach, o rozstaniu z partnerem, a co za tym idzie, o stanie psychicznym, w jakim znalazł się podmiot liryczny:


„Ryby w oceanie

Trawy na polanie

Ptaki w obłokach

Ludzie w swoich domach dawno śpią

Tylko ja jedna

Nie mam swego miejsca

Odkąd odszedłeś

Jestem powietrzem

Nie jem i nie śpię co noc”.


Anita jest jedną z tych wokalistek, których wokal oraz interpretacje utworów trafiają wprost do serca. To nie jest tylko zaśpiewane. Właściwie w każdy utwór wokalistka wkłada emocje, czym zrzesza sobie serca słuchaczy.



Skoro było o rozstaniu, to teraz będzie o powrocie. Otwierający album „Wracam” zaraża optymizmem.


„Wracam, wracam do domu 

droga ucieka spod kół.

Wracam na pół przytomna 

z sercem złamanym na pół.

Tyle tak nagle się stało 

długo nie było mnie.

Wierzyć chcę, że ciągle mnie kochasz.

Wracam i boją się.

Chyba szaleję już.

Płaczę i nagle się śmieję 

droga ucieka spod kół.

Nie pytaj mnie co działo się 

już teraz wiem

zrobiłam błąd.

Kłamałam gdy mówiłam,

że potrafię żyć bez twoich rąk”.


„Ballada dla Śpiącej Królewny” to kolejna opowieść o miłości, która może uskrzydlać, jak i działać destrukcyjnie na osobę uwikłaną w jej sidła. Każde wykonanie Anity porusza ma serce, ale to właśnie ten utwór i wykonanie mają w sobie tę magię, która sprawia, że dociera do najgłębszych zakamarków mojej duszy.


„Ile spała nie wie nikt

Kolejne wiosny omijały ją

Tyle nocy, tyle dni

Nie było jej dla świata

Odkąd rzucił na nią czar

Zapomniała kim naprawdę jest

Dzisiaj budzi się

A ja śpiewam jej

Płacz, płacz

Niech popłyną strumieniami twoje łzy

Płacz, płacz

Za te wszystkie noce, za te wszystkie dni

Płacz, płacz

W słonym deszczu umyj oczy z resztek snu

Już dobrze jest, dobrze już

Teraz sama dziwi się

Jak tak mogła przespać życia pół

Co takiego było w nim

Że nic nie chciała więcej?

Trzy sukienki, kilka zdjęć

To wszystko, co dziś ma z miłości tej

Oto budzi się

A ja śpiewam jej

Płacz, płacz

Niech popłyną strumieniami twoje łzy

Płacz, płacz

Za te wszystkie noce, za te wszystkie dni

Płacz, płacz

W słonym deszczu umyj oczy z resztek snu

Już dobrze jest, dobrze już”.




Tekstowo kojarzy mi się z utworem innego wykonawcy, a mianowicie zespołu Closterkeller i ich „Zaklętą w marmur”, wydaną rok wcześniej.


„(…)

Zaklęta w marmur czekam na kolejną burzę chłodny wiatr

Zaklęta w marmur czekam aż znów ktoś mnie zbudzi cofnie czas

Zaklęta w marmur płaczę tak samotna wśród błękitnych skał

Zaklęta w marmur klęczę w mokrej ziemi

(…)

W jej dłoniach czarna róża

Królewna ciągle śpi

Tak długo że jej serce

Już zapomina bić”.


Anja Orthodox, wokalistka gotyckiego zespołu Closterkeller zaśpiewała o królewnie, która spała kamiennym snem, z kolei Anita Lipnicka rok później zaśpiewała utwór o królewnie, która obudziła się z głębokiego snu.


„Moje oczy są zielone” zawierają w sobie szczególny fragment. Fragment, z którym się utożsamiam, który swego czasu widniał na mojej facebookowej tablicy z odnośnikiem do tego utworu właśnie.


„Gdybym miała powiedzieć co mnie dziś najmocniej boli

Powiedziałabym, że słowa nieczułości

A gdy ktoś mnie spyta czego

Czego się najbardziej boję

Powiem, że samotnych nocy i wojen”.


Muzykę do „Ostatniego listu” skomponowała sama Edyta Bartosiewicz, a tytuł utworu znów kojarzy mi się z tytułem utworu innego wykonawcy. Na drugiej płycie Magdy Femme pod tytułem „5000 myśli” pojawił się utwór o tym samym tytule. Płyta ukazała się rok później, czyli w 2001 roku. Mało tego, oba utwory traktują o tym samym – o ostatnim liście kreślonym do ukochanego mężczyzny. Anita w swojej piosence pokazuje siłę miłości tak wielką, że nawet obecność innego mężczyzny w życiu kobiety nie jest w stanie jej zniszczyć. Podmiot liryczny ma nadzieję na ponowne spotkanie byłego partnera.


„Piszę do Ciebie

Ostatni list

Dom w ciszy tonie

On spokojnie śpi

A ja

Powracam myślami

Do naszych miejsc

Wciąż jesteś tak blisko

Czy tego chcę, czy nie

Wierzę, że jeszcze spotkamy się, spotkamy się

W kolejnym życiu odnajdę Cię, odnajdę Cię”.


Wykonanie Magdy Femme, ładunek emocjonalny  zawarty w tej piosence, w niczym nie ustępuje utworze byłej wokalistki Varius Manx.


„(…)

Minął prawie rok

Tak jak jeden dzień

W stosie listów ślady łez

Już nie umiem żyć bez tych kilku zdań

Tych niemądrych, zapłakanych

Ale

Tak sercu prościej żyć

Podartych listów nie czyta nikt

Kiedyś zapomnę i rzucę na wiatr

Okruchy dawnych dni

Nie zranią tak

Kiedyś zapomnę i spojrzę w twoją twarz

Tak bardzo czekam aż

Nadejdzie czas.”



Zawsze podkreślam, że dobry tekst i muzyka nie wystarczą, by kompozycja była udana. Mało tego, nawet artysta obdarzony dobrym wokalem nie wystarczy, by piosenka była udana. Ale gdy do tego wszystkiego dodamy świetne wykonanie, wykonanie, w którym słychać emocje, wykonanie, w którym artysta oddaje się danemu utworowi, jest jego częścią, nie tylko odtwórcą – wtedy mamy przepis na utwór, który skrada serca słuchaczy. Zarówno Anita Lipnicka, jak i Magda Femme zdecydowanie należą do tego typu artystów. 


„Pokochaj siebie” opowiada o samoakceptacji, o tym, by najpierw zacząć zmiany od siebie, a dokładniej od pozytywnego nastawienia do siebie samego, a wtedy wszystko inne powinno się ułożyć.


„Jak długo jeszcze chcesz ukrywać każdy śmiech i płacz?

Doświadczać ciało swe, jak gdybyś świętym zostać chciał?

Ile jeszcze nocy

Spędzisz siedząc w oknie

Licząc, że się stanie cud?

Pokochaj siebie

A cierpienie

Zniknie jak zły sen

Pokochaj siebie

A już jutro

Ktoś pokocha cię”.


Z kolei „Nie ważne dziś, co będzie jutro” traktuje o tzw. życiu chwilą.  O nie przejmowaniu się tym co nastąpi za chwilę, za godzinę, jutro…


„Gdy cały świat

Tańczy wokół mnie

Chcę tańczyć z nim

Chcę bawić się

Nie ważne dziś

Co będzie jutro”.


„Moje oczy są zielone” ukazały się w dwóch wersjach; wersja podstawowa to ta, którą posiadam oraz w wersji limitowanej, która zawierała dodatek w postaci książeczki zatytułowanej „Wiersze niezaśpiewane”. We wspomnianej książeczce ukazało się aż piętnaście wierszy autorstwa Anity Lipnickiej. Poniżej zamieszczam przykład jednego z nich.


„A jeśli nie wrócisz dziś”


A jeśli nie wrócisz dziś

nie stanie się przecież nic

to tylko kolejna noc

bez Ciebie...


Jak zwykle ucichnie gwar

tramwaje pojadą spać

a pijak ułoży się

pod drzewem...


Ostatnie okruchy dnia

psu na pożarcie dam

a sama zjem byle co

z herbatą...


A potem zaparzę ziół

i połknę tabletki pół

by przetrwać jakoś tę noc

zwyczajną...


I minie godzina lub dwie

gdy nagle obudzę się

zdziwiona, że oto znów

śpię sama... 


Zawołam do łóżka psa

zapalę, utonę we łzach

i pewnie nie zasnę już

do rana...


Więc jeśli nie wrócisz dziś

nie stanie się przecież nic

nadejdzie kolejny świt

bez Ciebie...


Rozgwarzy się miejski gwar

tramwaje wyruszą w świat

i pijak obudzi się

pod drzewem... 


Historia zatoczyła koło. Do współpracy nad płytą Anita pozyskała Roberta Amiriana, z którym współpracowała  na początku lat 90., w czasach, gdy była wokalistką zespołu Varius Manx.

Owocem tej pracy był album „Emu”. Robert użyczył swego głosu w trzech kompozycjach:

„Father Pio”, „Vale of Tears” oraz „Promises”. Ale to już zupełnie inna historia…


   Od 2000 roku minęły dwadzieścia cztery lata i w tym czasie wokalistka zdążyła wydać jeszcze wiele albumów. Jednak pomimo zdecydowanie bogatszej dyskografii, album „Moje oczy są zielone” wciąż znajduje się w pierwszej trójce moich ulubionych albumów Anity Lipnickiej.

Obok debiutanckiego krążka „Wszystko się może zdarzyć…” oraz wydanej w 2017 roku płyty „Miód i dym”, to właśnie „Moje oczy…” zasilają szeregi moich ulubionych albumów artystki.

Mało tego, uważam, że jest to jedno z najlepszych wydawnictw na naszym rodzimym popowym podwórku. Zresztą nominacja do nagrody Fryderyk w kategorii Najlepszy Album Pop tylko potwierdza moje słowa.



Lista utworów:

1. Wracam

2. Ballada dla Śpiącej Królewny

3. Jestem powietrzem

4. Moje oczy są zielone

5. Nie ważne dziś, co będzie jutro

6. Sens w tym, że wszystko przemija

7. Porcelana

8. Cała prawda o mnie

9. Porcelana

10. Calma

11. Nawet jeśli

12. Ostatni list

Ocena:

5/5


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Defekt Muzgó - "Wszyscy jedziemy..." (1991)

Megadeth - "So Far, So Good... So What!" (1988)

Adele - "30" (2021)