Łzy - "Bez słów..." (2011)
17 listopada 2010 w zespole Łzy zakończyła się pewna epoka. To właśnie wtedy, za pośrednictwem strony internetowej, muzycy poinformowali o odejściu Anny Wyszkoni, wokalistki tak lubianej przez publiczność. Każda zmiana za mikrofonem (nie ma znaczenia, czy mowa jest o wokalistce, czy wokaliście) wprowadza niemałe zamieszanie w szeregi grupy. Powiedzmy sobie szczerze, to właśnie zmiana głównego wokalu (należy tutaj dodać, że nie lidera, bo nie każdy/a wokalista/ka nosi miano lidera grupy) największy sen z powiek spędza właśnie fanom zespołu.
Anna Wyszkoni postanowiła rozpocząć działalność na własną rękę, natomiast jej dawni kompani zorganizowali casting na nową wokalistkę grupy.
1 stycznia 2011 roku rozpoczął się nowy początek. Nie dość, że ludzkość wkroczyła w nowy, 2011 rok, to dla Łez, jak i fanów grupy, nastał podwójny początek. To właśnie w Nowy Rok ogłoszono także nowy początek w grupie – Annę Wyszkoni zastąpiła znacznie młodsza Sara Chmiel (urodzona w 1991 roku).
Debiutancki występ grupy z nową wokalistką miał miejsce już osiem dni później – Łzy wystąpiły podczas XIX finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy – czy można sobie wyobrazić lepszą okazję do przedstawienia światu nowego głosu w zespole?
Kolejną bardzo istotną datą w historii grupy jest 13 maja 2011 roku. To właśnie wtedy ukazał się pierwszy album Łez z nową wokalistką – Sarą Chmiel.
Należy dodać, że album „Bez słów…” ukazał się w dwóch wersjach: jednopłytowej oraz dwupłytowej. Na pierwszym krążku zarejestrowano trzynaście premierowych utworów, z kolei na drugiej płycie umieszczono największe przeboje zespołu w wykonaniu najbardziej utalentowanych wokalistek, które wzięły udział w castingu na następczynię Anny Wyszkoni.
Posiadam wersję jednopłytową, nie zależało mi na dwupłytowym wydaniu. Muzyka na albumie mieści się w konwencji popowo-rockowego grania.
Jeszcze przed wydaniem płyty, w walentynkowe święto, czyli 14 lutego, ukazał się pierwszy singiel z nowego albumu, czyli „Zatańcz ze mną, proszę”. Przyznam, że nie należy on do moich faworytów na albumie, ale nie jest nieprzyjemny, wręcz przeciwnie. Utwór traktuje o tęsknocie za ukochaną osobą. Co ciekawe, obiekt westchnień podmiotu lirycznego zwyczajnie go nie zauważa.
Nie dostrzega miłości, jaką do niego żywi, choć, jak dowiadujemy się z tekstu:
„tyle lat się znamy, tyle długich dni. Tyle lat mijamy się, więc zauważ, proszę, jestem zawsze blisko, nie poddaję się”.
Z kolei w refrenie wybucha rozpaczliwe:
„Powiedz ile jeszcze chcesz dowodów na miłość mą?
Powiedz, jakich muszę użyć słów byś zerwał z nią?
Z samotnością, której jesteś tak wierny od wielu lat.
Nie bój się, nie bój się miłości, którą w sobie masz.”
Natomiast w lipcu, już po wydaniu płyty, ukazał się drugi (i zarazem ostatni) singiel z najnowszego albumu – „Bo każdej nocy”. Muszę przyznać, że w odróżnieniu od pierwszego singla, ten podoba mi się bardziej. Mało tego, jest jednym z moich ulubionych utworów na pop-rockowym „Bez słów”. Rockowy, bardziej dynamiczny, ale zarazem wciąż melodyjny utwór.
„Bo każdej nocy, gdy mi się śnisz
Biegniemy razem przed siebie.
I nie jest w stanie zatrzymać nas nic
I nikt nie jest w stanie ukraść mi Ciebie.
Bo każdej nocy, gdy mi się śnisz
Czuję w sobie ten ogień.
Co sprawia, że chcę tu być
Właśnie dla kogoś takiego jak Ty.”
Utworem otwierającym płytę, i zdecydowanie jednym z ostrzejszych, jest „7 stóp pod ziemią” traktującym o… zabójstwie.
„Nie musiałeś podnosić na mnie ręki
Wystarczyło mi powiedzieć - nie
Nie musiałeś wcale mnie tak nazywać
Nie musiało tak to skończyć się!
A teraz leżysz jakieś siedem stóp pod ziemią, z gasnącą na niemożliwy cud nadzieją!
A teraz leżysz jakieś siedem stóp pod ziemią, z gasnącą na niemożliwy cud nadzieją!”.
Jak na ten zespół, naprawdę mocny tekst.
Jednym z moich ukochanych utworów Łez – nie tylko na omawianej płycie, ale także w całej karierze zespołu – jest trzynastka, czyli ostatni, kończący album – „Jedna myśl”.
Ależ pozytywny to przekaz! Nie sposób się przy nim nie uśmiechnąć. :) Pozytywne słowa, do tego pogodny wokal Sary – sama słodycz!
„Dobrze wiem, że to czego pragnę może
Nie wydarzyć się
A to, o czym marzę będzie tylko krótkim snem
Dobrze wiem…
Czuję, że to co tak naprawdę ważne
Kiedyś spotka mnie wtedy poznam całą prawdę
Tego chcę, tego chcę
A każde słowo złe nieistotne będzie nie
Wystarczy jedna myśl, jedna myśl
A każdy jeden błąd nieważny będzie bo
Wystarczy jedna myśl
Warto było żyć…
Widzę jak karty wspomnień z kalendarza
Upiększają świat – nic bez celu się nie zdarza
Wszystko sens swój ma tak jak ty i ja
Ty i ja
(…)”.
Kolejnym utworem, który należy do kategorii „najlepszych na płycie” jest „Twoje serce, skraść chcę”. Pozytywną energią z niego bijącą można obdarzyć naprawdę ogromną ilość ludzi! :)
„Twoje serce, skraść chcę – nic więcej ci nie wezmę” – można by rzec do obiektu swoich westchnień. :) Bardzo fajny cytat.
„Piosenka z aniołami” rozczula serce. Za każdym razem, gdy jej słucham, wyzwala we mnie ogrom uczuć. Tęsknota za utraconą miłością jest ogromna. Nic nie boli tak, jak utracona miłość. Z ukochaną osobą kojarzy się dosłownie wszystko – nawet miejsca, w których było dane z nią przebywać.
„Pamiętasz? Jest takie miejsce
W parku przy fontannie, w naszym małym mieście
Zakochani, łamią sobie serca
A ja patrzę na nich, a ja patrzę na nich
Wróć do mnie, wróć do mnie, wróć do mnie
Czy pamiętasz? Są takie słowa
Które góry przenoszą, które kruszą skały
Wiem, nie chciałeś złamać mego serca
W naszym małym mieście, przy fontannie z aniołami
(…)”.
„Jeśli jeszcze wierzysz w miłość” rozpoczyna się dramatycznym komunikatem. To zaledwie dwa zdania, na pozór normalne; nie zawierające słów pogardy, lecz sposób, w jaki zostały wypowiedziane wiele mówi o odczuciach osoby, która je wypowiada. W tonie głosu słychać tak wiele: ból, zawiedzione nadzieje…
„Zapomniałam u ciebie, parę książek, kilka swoich zdjęć.
Dwa rysunki z atramentu plamę wyrwane z kontekstu jakieś mądre zdanie.”
Następnie Sara przechodzi do śpiewu:
„Zapomniałam otrzeć z mojej twarzy łzy
I powiedzieć tobie coś czego nie wie nikt
Bo każdej nocy, gdy nie mogę spać
On przychodzi do mnie i szepcze mi to samo, co ty
Jeśli jeszcze wierzysz w nas,
W to, co było miedzy nami,
Jeśli jeszcze wierzysz w nas,
Nie pozwól mi odejść, nie pozwól mi odejść
Jeśli jeszcze wierzysz w miłość
W to, co było miedzy nami
Jeśli jeszcze wierzysz w miłość nie pozwól mi odejść,
Nie pozwól mi odejść”.
Dramat podmiotu lirycznego jest niezaprzeczalny. Kobieta, pomimo wejścia w nową relację, nie może pozbyć się odczuć związanych ze swoją przeszłością. Cierpi, odczuwa tęsknotę za byłym partnerem.
„Ty na zawsze” – traktuje o najpiękniejszym uczuciu, jakie dane jest odczuć człowiekowi. Po prostu MIŁOŚĆ. Bardzo przyjemna ballada.
„Tylko ty, jak chleb smakujesz mi
Jak wody łyk w upalny, ciężki dzień
Każde z twoich miejsc poznać dobrze chcę
Po horyzontu kres iść, kocham Cię!
Żadnej nocy cień nie zabierze ciebie mi
Będę zawsze tam gdzie ty
Żadnej nocy cień nie zabierze ciebie mi
Tylko ja i ty
Tylko my”.
Ciekawostką jest fakt, że w książeczce dołączonej do albumu, do każdej z piosenek przypisano tzw. złote myśli.
- „7 stóp pod ziemią” – „Może nie pod ziemię, ale na pewno bardzo nisko upadłaś”
- „Tak nie będzie zawsze” – „Wartość życia jest wprost proporcjonalna do odpowiedzialności za nie”
- „Twoje serce, skraść chcę” – „Wiele rzeczy można skraść. Nieliczne tylko ofiarować”
- „Piosenka z aniołami” – „Nie wracaj i nie dzwoń, za 10 lat będziesz w tym samym miejscu”
- „Czekam tyle dni, czekam” – „Wiele jest dróg prowadzących do celu i nie mniej przeszkód, by zrobić pierwszy krok”
- „Bo każdej nocy” – „Żono dzięki Tobie co noc czuję ten ogień, co sprawia, że chcę tu być”
- „Moje szczęście, z Tobą” – „Szczęśliwym ten, kto znajdzie sens”
- „Zatańcz ze mną, proszę” – „Nie potrzebuję już dowodów, czuję to każdego dnia kochanie”
- „Ty na zawsze” – „1 Kor 13,4-8”
- „Jeśli jeszcze wierzysz w miłość” – „Nigdzie się nie wybieram, dobrze mi tutaj, przy Tobie”
- „Czy jeszcze kochasz mnie?” - „...a tyle jest pytań bez odpowiedzi”
- „W tym znaku zapytania” – „Czy człowiek szalony przypadkiem nie jest bliżej prawdy?”
- „Jedna myśl” – „J 8,32”.
Inną sprawą są napisy na odwrocie płyty, czyli media wspierające album. Znajdziemy tam chociażby napis Popcorn. Był to miesięcznik dla młodzieży, czytałam go z wypiekami na twarzy. Dziś już niestety nie istnieje. Ukazywał się w latach 1990-2012.
Pierwsze, co narzuciło mi się na myśl po wysłuchaniu albumu - pierwszy album z Sarą był jednocześnie tym, dzięki któremu dane mi było ją usłyszeć – było to, że zespół, zatrudniając Sarę, wykonał dobry ruch. Wręcz bardzo dobry. Sara jest świetną wokalistką. Wokalistką, która nie dość, że obdarzona jest mocnym głosem, to jeszcze posiada talent do odpowiedniej interpretacji utworów.
Jednocześnie przyznać muszę, że debiut Sary w zespole jest – według mnie – najsłabszą płytą, którą z nią stworzono; a musicie wiedzieć, że od czasu premiery „Bez słów…” zespół wydał z Sarą jeszcze trzy płyty. Nie znaczy to jednak, że płyta nie jest dobra. Jest dobra. Przyjemne popowo-rockowe granie wpada w ucho. Dodając do tego talent wokalistki, o którym wspomniałam wyżej, jest to naprawdę fajny album. Jednak skłamałabym pisząc (a kłamstwo pisane, tak mi się wydaje, jest gorsze od tego wypowiedzianego), że bardzo lubię ten krążek. Lubię, ale bez rewelacji. Kolejne pozycje zespołu są po stokroć lepsze. Do „Bez słów…” wracam najrzadziej. Ale przecież nie ważne, jak się zaczyna. Ważne, jak się kończy. I choć zespół Łzy wcale nie ma zamiaru zejść ze sceny, jeszcze raz to podkreślę – kolejne płytowe pozycje są dużo bardziej udane.
Spis utworów:
1. 7 stóp pod ziemią
2. Tak nie będzie zawsze
3. Twoje serce, skraść chcę
4. Piosenka z aniołami
5. Czekam tyle dni, czekam
6. Bo każdej nocy
7. Moje szczęście, z tobą
8. Zatańcz ze mną, proszę
9. Ty na zawsze
10. Jeśli jeszcze wierzysz w miłość
11. Czy jeszcze kochasz mnie?
12. W tym znaku zapytania
13. Jedna myśl
Ocena:
4/5
Komentarze
Prześlij komentarz