Ewelina Flinta - "Przeznaczenie?" (2003)

 

Zacznijmy od skojarzeń. Jakie są moje pierwsze skojarzenia z wokalistką, która nazywa się Ewelina Flinta? Po pierwsze, „Idol”. Po drugie, dzieciństwo. Cóż to był ten „Idol”? Był to program telewizyjny typu talent show, jakich dziś mnóstwo; mało tego, człowiek czuje już swego rodzaju przesyt tego typu treściami. Ale wtedy, na początku lat dwutysięcznych, „Idol”, czyli program, do którego zgłaszali się ludzie próbujący swoich sił jako wokaliści, był powiewem świeżości w polskiej telewizji. Należy dodać, że wspomniany „Idol” był formatem. Czymże jest format telewizyjny? Jest to zbiór zasad, formy programu, którego można wykupić u zagranicznego producenta, a następnie wprowadzić na rodzimy rynek. Polska telewizja wykupiła tenże format od telewizji brytyjskiej. Pierwsza polska edycja została wyemitowana w 2002 r. Należy dodać, że nie był to pierwszy polski format, już w latach 90. chociażby na ekranach telewizorów widzowie mogli oglądać „Koło fortuny” (był to szalenie popularny program), który został oparty na amerykańskiej licencji. Jednak „Idol” był jakby z innej bajki. To była po prostu inna liga. Powiew „wielkiego świata”. Pełen profesjonalizm. Może z perspektywy czasu pierwsza edycja już nie budzi takich zachwytów, ale w 2002 r. to było naprawdę wielkie COŚ. A wielkim KIMŚ była Ewelina Flinta, która zdobyła drugie miejsce w „Idolu”.



   Dla Eweliny przygoda z muzyką rozpoczęła się dużo wcześniej niż we wspomnianym programie. „Idol” z pewnością dał jej ogólnopolską rozpoznawalność, ale swoją karierę wokalną rozpoczęła już w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątym piątym roku, gdy została wokalistką zespołu rockowego o nazwie Alioth. Rok później, a następnie w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątym siódmym roku zdobyła pierwszą nagrodę na Festiwalu Piosenki Użytkowej za wykonania niezwykle trudnych utworów: „Piece of My Heart” – Janis Joplin (1996 r.) oraz „Ironic” – Alanis Morissette (1997 r.). 

Ale nas interesuje współpraca z zespołem Surprise, bo właśnie z nimi Ewelina wystąpiła w Żarach, na Przystanku Woodstock. I to nie raz. Wydarzenia miały miejsce w latach 1997-1999. To właśnie z tamtego festiwalu kojarzył ją Robert Leszczyński, który był jurorem w „Idolu”. W momencie, gdy Ewelina weszła na przesłuchanie, dla niego była to istna formalność. 

Ewelinę i jej zmagania w programie pamiętam bardzo dobrze. Może nie była moją ulubienicą – w tamtym czasie byłam dziesięcioletnią dziewczynką, a moją idolką była najmłodsza uczestniczka, czyli Alicja Janosz – ale zajmowała drugie miejsce pod względem sympatii z programu.

Ewelina i jej rockowy głos w „Mercedes Benz”! Coś niesamowitego! Jeśli się nie mylę, zaśpiewała ten utwór wspomnianej wcześniej Janis Joplin również na Przystanku Woodstock. 

Do Eweliny przylgnęła łatka rockowej wokalistki, i słusznie. 



Co jeszcze zaśpiewała w programie? „Małe tęsknoty” Krystyny Prońko, „Dziwny jest ten świat” Czesława Niemena, „Szklanką pogodę” Lombardu… Długo by wymieniać. Ale największe wrażenie (pomijając „Mercedes Benz”) wywarła na mnie wykonaniem hitu „Aquarius” z musicalu „Hair”. W tym utworze w pełni słychać jej ogromne możliwości wokalne. Swego czasu ściągnęłam je do mojego laptopa, a gdy mam ochotę posłuchać Eweliny poza domem, m.in. właśnie ten utwór ląduje w moim smartfonie. 

Zostawmy już tego „Idola”, bo właśnie wkraczamy w rok dwa tysiące trzeci. Był to czas, w którym Ewelina zakończyła swoją przygodę z programem, zakończyła ją w brawurowym stylu, ponieważ, jak wspomniałam wcześniej, zdobyła w programie drugie miejsce. Pierwsze miejsce należało do Alicji Janosz, natomiast trzecie, do Szymona Wydry. Drugie miejsce zapewniły jej 32% głosów telewidzów. Jakie były tego następstwa? Wydanie debiutanckiej płyty. Wydarzenie miało miejsce 25 kwietnia. Album zatytułowany „Przeznaczenie?” liczył sobie czternaście kompozycji. 

Zdecydowana większość z nich to kompozycje zagraniczne. Wtedy, będąc jedenastoletnią dziewczynką, nie miałam tej świadomości. Kompozycje, które już funkcjonowały poza naszą granicą, wystarczyło tylko nabyć do nich prawa i przenieść na polski grunt. 

Z pewnością, oczywiście w moim odczuciu, nie jest to pozytywne zagranie, ale wątpię, że Ewelina miała coś do powiedzenia w tej kwestii. Producenci liczyli na sukces, więc musiały to być tzw. „pewniaki”. Osobiście uważam, że nie było to potrzebne, Ewelina, tuż po „Idolu”, była wielką gwiazdą, jej fenomenalny głos i sympatyczna aparycja bez gotowców z zagranicy zapewniłyby albumowi podobny rozgłos, ale to już inna kwestia. Skupmy się na faktach. Fakty są takie, a nie inne. Czy debiutancki album wokalistki stracił przez to na jakości? Nie. Tego nie napisałam. 

Tak, wolałabym usłyszeć na nim nowe utwory, ale to nie znaczy, że album jest zły. Wręcz przeciwnie. Bardzo lubię do niego wracać. Muzyka zamyka się w pop-rockowej konwencji, dobrej jakości, więc jest bardzo przyjemna dla ucha. 



3 marca (w przeddzień moich jedenastych urodzin!) 2003 r. ukazał się pierwszy singiel, chyba najpopularniejszy utwór Eweliny, czyli „Żałuję”. Jak wspomniałam, w momencie, gdy singiel pojawił się w mediach, nie miałam pojęcia, że tak naprawdę nie jest to „prawdziwa” piosenka Eweliny. Gdy dowiedziałam się o tym dużo później, przyznaję, byłam w lekkim szoku, jednak aktualnie nie ma to dla mnie większego znaczenia. Nie myślę o niej w taki sposób. Jest to bardzo przyjemny, popowo-rockowy kawałek. A dla bliskiej mi osoby, wręcz prywatny… W tamtym okresie, wspomniana bliska osoba, tuż po rozstaniu, bardzo często nuciła ten utwór. Myślę, że pełnił on funkcję terapeutyczną. Ten utwór był wszędzie! Pamiętam nawet teledysk, który do niego powstał.

„(…)

Znowu szare dni dopadły mnie,

Ciało snuje się jak cień,

Słowa bolą dziś jak dawniej, idę,

Ślady ust zmieniają się,

Ślady stóp, co depczą mnie,

Choć zacieram je, upewniam się, że umiem,

Sama sypiać,

Sama spędzać każdy czas,

Spojrzeć sobie w twarz.


Żałuję, że Cię znałam,

Żałuję że ufałam,

Bo nie wart jesteś żadnej łzy,

Nie chciałeś wierzyć im.


Żałuję że Cię znałam,

Żałuję ze ufałam,

I powiem to, choć szkoda słów,

Że będziesz kiedyś sam.


Całkiem sam i bez żadnych szans,

Całkiem sam, tak jak kiedyś ja,

Całkiem sam...


Mogłeś mnie dla siebie mieć,

Mogłeś, ale czas nie ten,

Mogłeś wszystko, tylko jedno słowo Twoje,

Mogłeś więcej niż byś mógł,

Mogłeś być na zawsze tu,

A teraz bądź ze sobą sam.”

Z "Żałuję" kojarzy mi się również inna płyta. Pamiętacie czasy, gdy dodawano do gazet płyty z pięcioma (czasami mniej lub więcej, ale pięć to był raczej taki standard) utworami danego artysty? Często nabywało się gazetę dla samej płyty. Dobry zabieg promocyjny w tamtych czasach - zyskiwał zarówno wydawca gazety, jak i artysta, którego płytę sygnowano jego nazwiskiem. W 2003 r., w gazecie "Pani domu" była właśnie płyta pt. "Żałuję i inne przeboje" w wykonaniu Eweliny. Pamiętam, że na płytce było nawet wspomniane przeze mnie wcześniej "Aquarius". Miałam tę płytkę. Niestety, obecnie nie posiadam. Zgubiła się. Ale znając moją słabość do kolekcjonowania płyt, z pewnością ją zdobędę, widziałam ją w popularnych serwisach internetowych. ;) Płyta dla mnie szczególnie ważna, ponieważ przez bardzo długi okres czasu była moją jedyną płytą wokalistki. Właściwie przez całe dzieciństwo.



„Goniąc za cieniem” ukazał się na singlu 14 czerwca 2003 r., i chyba jest to drugi utwór pod względem popularności, jeśli chodzi o utwory wokalistki. Doskonale pamiętam, jak czekałam przed telewizorem na teledysk do tego utworu. Nadal bardzo lubię wracać do tego utworu – tekst, muzyka… Bardzo sympatyczny, pozytywny utwór, traktuje o szukaniu swojego miejsca w świecie.

"Jak się tu dostałam

i co przywiodło mnie?

Czy ludzka ma natura?

Czy szybki życia bieg?

...płakać mi się chce


Na pewno mamy powód,

powód aby trwać,

powód by się poddać

I by opierać się.

...już gubię się


Matko Ziemio, Ojcze w niebie

Czy słyszycie mój krzyk?

To ja, ja gonię swój cień i kręcę w kółko,

głową uderzam o mur,

nieuchronnie spadam w dół.

Czy złapiecie mnie?"



„Przeznaczenie” był singlem numer trzy, ostatnim, muszę dodać. Został wydany na małej płycie 27 października 2003 r. Szczerze mówiąc, nie pamiętam tego utworu z okresu mojego dzieciństwa, w ogóle nie kojarzę. Aktualnie jest jednym z moich ulubionych utworów wokalistki.

"Wiem, że nic nie zmienię, bo to przeznaczenie".

A wy wierzycie w przeznaczenie?



„Tajemnice”. Wsłuchajcie się w refren. „Twe tajemniiice, chcę znać, wszystkie grzechy”. To, co wokalistka wyczynia ze słowem „tajemnice”… To jest właśnie zalążek jej możliwości.

Jedna z najlepszych kompozycji na płycie, zapożyczona, trzeba dodać, jak większość.

„Agape”. Jest delikatnie, ale również rockowo. Przepiękna kompozycja. W jednym z komentarzy pod utworem doczytałam się nawet odważnej opinii mówiącej, że jest to „najpiękniejszy utwór żeński w Polsce”. Z pewnością jest piękny. Jeden z nielicznych, który nie został zapożyczony.

Soulowy „Respect” Otisa Reddinga (choć dużo bardziej znany w wykonaniu Arethy Franklin) został przearanżowany na rockową nutę. To jeden z tych coverów, który jest równy oryginałowi (oraz temu słynniejszemu wykonaniu Arethy). Naprawdę. A jak wiecie, mało jest tego typu coverów.

Ale nie powinniśmy się dziwić. Wokalistką jest przecież kobieta, która perfekcyjnie wykonała „Mercedes Benz” Janis Joplin. Jeśli chcecie poznać prawdziwe możliwości wokalne Flinty na płycie „Przeznaczenie?”, sięgnijcie od razu po wspomniany „Respect”. Czapki z głów.

Rodzynkiem jest cover z polskiego podwórka. Mało tego, Ewelina śpiewa go w jedynym duecie na płycie, czyli z oryginalnym wykonawcą, Arturem Gadowskim! Mowa tutaj o „Nadziei”, oczywiście. Wspaniały duet, Ewelina w niczym nie ustępuje Arturowi. 



„Niepodobna” wieńczy album. Jest to jeden z moich ulubionych balladowych utworów Artystki. Niesamowita tekstowo, muzycznie, jak i wokalnie. Prawdziwa perełka. Warto dodać, że utwór również nie zapożyczony, skomponowany specjalnie na pierwszą płytę Eweliny.

„Nad głową mam złocisty pył

u ramion skrzydła dwa

Nie to nie ja


Jaka mam być a jaka chcę

pozostać mimo że

wymyślasz mnie


Więc która spośród nas

prawdziwa jest prawdziwa jest?


Może tak kiedyś być dobrze wiesz

że miniesz mnie chłodno nim przyjrzysz się

Pomyślisz tylko skąd mogę ją znać

Przecież do mojej tak niepodobna

niepodobna jest”.



   Nie ma sensu rozpisywać tutaj wszystkich utworów. Płyta jest równa, nie ma tutaj słabszych kompozycji. Przyjemne, pop-rockowe granie. I ten głos Eweliny… Choć przyznam, że marzy mi się usłyszenie jej w ostrzejszych, rockowych numerach. W tego typu kompozycjach jej możliwości wokalne zostałyby w pełni ukazane. 

Ta płyta odniosła największy sukces komercyjny spośród pozostałej dwójki albumów finalistów pierwszej edycji „Idola”. Ewelina zajęła drugie miejsce w programie, tuż za Alicją, a przed Szymonem, ale rynek uplasował ją na pierwszej pozycji. Ta płyta była wszędzie. Pamiętam to doskonale. Nawet wyrażałam chęć nabycia debiutu Eweliny w czasach, gdy święcił triumfy, jednak jakoś nigdy nie było mi dane w tamtym czasie jej zdobyć. Kupiłam ją wiele lat później. Gdybym w okresie emisji pierwszej edycji programu liczyła sobie trzydzieści dwa lata, z pewnością moją faworytką byłaby właśnie Ewelina. 

Tak, ta kobieta o rockowej barwie głosu, pomimo sympatii do Alicji Janosz, do tego, co aktualnie tworzy. „Przeznaczenie?” uzyskało status złotej płyty, sprzedając się w nakładzie ponad 60 000 sztuk. Wylądowała na drugim miejscu Oficjalnej Listy Sprzedaży. 

Ocena: 

5/5


   


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Defekt Muzgó - "Wszyscy jedziemy..." (1991)

Megadeth - "So Far, So Good... So What!" (1988)

Adele - "30" (2021)