Big Cyc - "Wojna plemników" (1993)
Na tereny Polski wkraczają takie marki produktów spożywczych jak: Rama, Lipton, Algida..., 3 stycznia odbywa się pierwszy koncert WOŚP-u (jeszcze przed założeniem fundacji (!), ta powstała dopiero 2 marca), 8 stycznia Sejm przyjął ustawę o podatku od towarów i usług oraz o podatku akcyzowym, 18 lutego na Górnym Śląsku odbył się 24-godzinny strajk ostrzegawczy przeciwko planowi zlikwidowania możliwości wspólnego opodatkowania się małżonków, 5 marca Jarosław Kaczyński ujawnił tajną instrukcję UOP (Urząd Ochrony Państwa) dotyczącą zakładania podsłuchów i inwigilacji partii politycznych, 10 marca w Katowicach rozpoczął się proces w sprawie tragedii w kopalni „Wujek” z 16 grudnia 1981, 1 kwietnia powstała Jastrzębska Spółka Węglowa (taka ciekawostka pochodząca z mojego rodzinnego miasta :)), 7 kwietnia powstała pierwsza komercyjna telewizja Polonia 1, 9 kwietnia kończy się produkcja montowanego silnika S-21 w samochodach marki Warszawa, Żuk, Tarpan i Nysa. 28 lipca parafowano konkordat między rządem RP a Watykanem, 10 sierpnia w Swarzędzu dokonano „polskiego napadu stulecia”, czyli napadu na konwój pieniędzy Swarzędzkiej Fabryki Mebli, 17 września ostatni żołnierze armii rosyjskiej opuścili terytorium Polski (równo pięćdziesiąt cztery lata po wkroczeniu do Polski), a na polskiej scenie muzycznej pojawia się czwarta kaseta grupy Big Cyc.
"Wojna plemników" jest czwartym albumem w dorobku łódzkich punkowców; ukazał się on w 1993 roku nakładem firmy Bass Records.
Krążek jawi się jako najbardziej kontrowersyjny i zadziorny ze wszystkich dzieł, jakie grupa zdecydowała się wydać. I to nie dotyczy jedynie samej muzyki. Warstwa tekstowa tnie jak żyletka: aborcja, narkomania, wojna w nieistniejącej już Jugosławii, emigranci, zakłamanie polityków (właściwie temat uniwersalny).
Sam utwór tytułowy jest nawiązaniem do ówczesnych realiów, jakie zdążyły zaistnieć w środowisku aborcyjnym.
Zespół krytykuje polityka, Stefana Niesiołowskiego (współzałożyciela Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego), za pewne kontrowersyjne nakazy, które zdecydował się wprowadzić:
"Wszyscy boją się wokoło, Niesiołowski znów przemawia.
Teraz rodzić tylko wolno, chyba sobie puszczę pawia".
Czy aby ten tekst nie powstał dziś, a nie... trzydzieści jeden lat temu?
"Towar schodzi cały dzień" traktuje o prężnie działającym biznesie narkotykowym:
"Towar schodzi cały dzień, ludzie lubią mieć marzenia.
Bierzesz szprycę - jest ci lżej.
Błogi nastrój i odjeżdżasz".
Typowy przykład postawy antychrześcijańskiej, która w Polsce jest tak powszechnie znana, grupa obnaża w utworze pod tytułem "Polska rodzina".
Wymowny jest tutaj fragment pierwszej zwrotki:
"Tata chodzi do kościoła, ale to mu nie przeszkadza raz na tydzień rzucić nożem w kierunku sąsiada".
Fałsz i obłuda. Oczywiście.
"Bałkański turysta" jest przykładem emigranta, który boryka się z problemem otaczającej go rzeczywistości na obczyźnie:
"Taka Polska nie jest rajem, ale można coś wyżebrać. Choć nie lubią go skinheadzi,a pijacy chcą mu wjebać. Znowu przespał się na dworcu, zęby umył gdzieś w kałuży.
(…)
On przyjechał tu z Rumunii i dla niego tu jest Zachód.
Caucescu to był skurwiel, każdy zdychał tam ze strachu”.
"Berlin Zachodni (dalsza część starej historii)" to kontynuacja utworu z pierwszej płyty grupy, która ukazała się na rynku trzy lata wcześniej.
Akcja utworu rozgrywa się tuż po upadku muru berlińskiego. Utwór traktuje o faszystowskich poglądach niemieckich obywateli:
"Berlin Zachodni, Berlin Zachodni, stoją faszyści co drugi chodnik.
Za każdym rogiem rośnie nienawiść; Polak to świnia - trzeba go zabić!"
"Ostry dyżur" jest krytyką kondycji ówczesnych polskich szpitali. Jest to jeden z moich ulubionych utworów tej grupy.
Grupa wyśpiewuje swoje pretensje w bardzo bezpośredni sposób:
"Stare igły od strzykawek są tak tępe jak Wałęsa.
Niezłą mamy tu zabawę, to nasz szpital – makabreska".
Warto dodać, że firma fonograficzna, która zdecydowała się wydać kasetę grupy w tamtych czasach, bojąc się reakcji ówczesnego prezydenta, Lecha Wałęsy, postanowiła ocenzurować jego nazwisko w utworze.
„Kochać inaczej” daje nam odrobinę wytchnienia – jest to muzyczny żart nawiązujący do wielkiego hitu zespołu De Mono, który ukazał się w 1989 roku.
Na uwagę zasługuje również utwór pod wszystko mówiącym tytułem: "Piosenka o Solidarności, czyli wszystko gnije".
Skiba i koledzy ostro rozprawiają się tutaj z ówczesną władzą:
"Trzeba było coś obiecać ludziom, żeby głosowali.
Wolna Polska, raj na ziemi, demokracja i pluralizm.
Wszystko było takie proste, większość w bajki uwierzyła.
Chcieli mieć bogatą Polskę, Bóg gdzieś jest, lecz forsy ni ma.
Już przestańcie protestować, lepiej idźcie się pomodlić.
Stulcie ryja i do pracy, dajcie nam trochę porządzić”.
A to tylko jeden z łagodniejszych fragmentów tekstu piosenki.
Wisienką na torcie jest okładka albumu, która przedstawia... zakonnicę suszącą zużyte prezerwatywy. Skoro przy okładce jesteśmy, katolicka partia Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe (1989-2010) potępiła ją używając określenia „prowokacyjna”. Zresztą dostało się również tekstom utworów.
Mimo, iż w tekstach znajdziemy sporo krytycznych słów skierowanych do ówczesnych władz (np. w ostatnim utworze na płycie pt. "Piosenka o Solidarności, czyli wszystko gnije", która opowiada o rządach Lecha Wałęsy), ów teksty są uniwersalne, pasują również do współczesnych realiów.
Jak widać, na świecie zbyt wiele się nie zmieniło, a od wydania omawianego albumu minęło przecież ponad trzydzieści lat.
W tym miejscu być może wprawię niektórych w zaskoczenie, ale jest to mój ulubiony album grupy. Zdecydowanie. Nie, nie jest to słynny debiut, „Z partyjnym pozdrowieniem”, ale właśnie ten z najostrzejszą warstwą tekstową oraz muzyczną, „Wojna plemników”. Taki album już nigdy więcej nie pojawił się w dyskografii tego zespołu. To pełnokrwisty punk rock.
Album jest smutnym podsumowaniem realiów początków lat 90. w Polsce. Smutnym, ale – co ważniejsze – prawdziwym. Tutaj nie ma miejsca na cenzurę, na lukrowanie rzeczywistości. Jeśli chcecie prawdy zawartej w muzyce, gorąco polecam to wydawnictwo.
Bardzo dziękuję Łozie za zrobienie zdjęcia, które obrazuje tę recenzję. Jest to jedyne zdjęcie przedstawiające album muzyczny, które nie jest mojego autorstwa.
Z prostej przyczyny: mojej ulubionej muzyki grupy Big Cyc nie posiadam w swoich zbiorach nośników fizycznych (!). Z prostych przyczyn. Po pierwsze, jest trudno dostępna, po drugie, jeśli już pojawi się na pożądanym przeze mnie nośniku CD, cena nie należy do niskich. No cóż. Mam jednak nadzieję, że nadejdzie taki dzień, gdy włączę tę płytę do kolekcji. :)
Lista utworów:
1. Wojna plemników
2. Towar schodzi cały dzień
3. Od przyjaciół Moskali
4. De mono
5. Polska rodzina
6. Bałkański turysta
7. Synagoga dla pieroga
8. Berlin Zachodni (dalsza część starej historii)
9. Jazda
10. Ostry dyżur
11. Chuligani i złodzieje
12. Kobiety z Sarajewa
13. Piosenka o Solidarności, czyli wszystko gnije
Ocena:
5/5
Komentarze
Prześlij komentarz