Różni Wykonawcy - "Wolność w muzyce" (2010)

 

Zacznę nietypowo. Nie zbieram składanek. Większość składanek, jakie posiadam w swojej kolekcji, zostało mi podarowanych. Oczywiście od każdej reguły istnieją wyjątki, w przypadku składanek nie jest inaczej. Kilka składanek zakupiłam osobiście, ponieważ te wydały mi się szczególnie ciekawe, a dwie składanki, jakie posiadam, wygrałam w konkursach radiowych. 

Dziś będzie o składance z kategorii podarowanych, czyli z większości mojej kolekcji.


   „Wolność w muzyce”, bo taki tytuł nosi omawiana dziś składanka, została wydana w dwa tysiące dziesiątym roku i zawiera w sobie dwie płyty CD. Na pierwszej płycie zostało nagranych dziewiętnaście utworów, z kolei drugi krążek zawiera ich niewiele mniej, bo osiemnaście. 

Istotnym jest fakt, że cechą wspólną wszystkich utworów jest ich pochodzenie: mamy tutaj do czynienia tylko i wyłącznie z polską muzyką.


Można śmiało stwierdzić, że mamy do czynienia z ogromem muzyki z gatunku rock, punk oraz reggae; przy czym należy dodać, że utwór z gatunku reggae jest rodzynkiem na płycie – za jedyny utwór z tego gatunku na omawianej składance odpowiada DAAB – „Fala ludzkich serc”.


I może dlatego od niego warto zacząć: pierwotnie utwór został wydany na debiutanckim albumie zespołu pt. „Daab”. Rzecz miała miejsce w tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym szóstym roku.

Przyznam, że nie jestem fanką reggae’owych brzmień, ale DAAB to jeden z tych wyjątkowych zespołów, obok których nie mogłam przejść obojętnie. A tekst do omawianego utworu, to jeden z tych, które dają nadzieję, które sprawiają, że w sercu zaczyna gościć ciepło, które wprawiają psychikę człowieka w bardzo pozytywny stan. I nie jest to tylko moje zdanie. Odnoszę wrażenie, że to jedna z tych piosenek, która „doprawiona” jest szczyptą magii. Naturalny antydepresant, utwór, który sprowadza na jednostkę pokój, poczucie komfortu, tzw. „luz”, „uwalnia” on głowę od przyziemnych spraw. Przykład wspomnianej „magii”? Nie trzeba daleko szukać, wystarczy, że przytoczę cztery komentarze z serwisu YouTube (a to zaledwie kropla w morzu):


„Rasowa muzyka. Miałam to szczęście być na ich koncercie, jak byłam w liceum, czyli wiele lat temu i nastąpiło na nim takie fajne zjawisko, bo był tam niezły konglomerat i wszyscy słuchali bez zadym: regały, hippisi i punki” - @marzenaszafranska3283


„Wspaniały zespół, który w 1986 roku dawał mi nadzieję na piękne życie i to się wówczas spełniło!” - @andrzejstaruzyk4182


„Ja żyję na emigracji i mam kumpla Murzyna, no i tak się wymieniamy nutami co weekend przy browarze i blancie, i co jak co, ale przy Daabie odpłynął” - @venom-zg4zw


„Witam. Chciałem tylko napisać, że zostawiam nowo wybudowany dom, zamykam moją firmę, rzucam wszystko, zakładam plecak i idę przed siebie. Zamierzam myć się w strumieniu, jeść to, co mi ktoś zostawi, pracować za wikt i opierunek, poznać tyle ludzi, ile zdołam i zobaczyć tyle miejsc, ile się uda. A ta piosenka mi w tym pomogła” - @82piotras


Nie sposób się nie uśmiechnąć i nie nastroić pozytywnie przy takim tekście:


„Jest przed nami wielka rzeka, którą kiedyś każdy z

 nas

Zostawiwszy wszystkie sprawy podryfuje w wolny 

czas

W trwanie wieczne popłyniemy tam gdzie nigdy nikt

nie powie

Słów co słyszeć już nie chcemy, tam gdzie wieczny

Spokój w głowie


Daj się ponieść fali ludzkich serc


Już się zbliża wielka rzeka, bo szum fali w uszach

brzmi

Więc uśmiechnij się człowieku, nie zatrzyma rzeki

nikt

Nikt już fali nie powstrzyma, wielkiej fali ludzkich 

serc

Takiej siły nigdzie nie ma, jestem pewny

Dziś to wiem


(…)


Więc popłyńmy wszyscy razem, dajmy nieść się 

wielkiej fali

Niech nam serca równo biją, szarość dni zostawmy

w dali

Chodźmy tam, gdzie świeci słońce, gdzie

rozbrzmiewa serc muzyka

Chodźmy tam, gdzie nie ma końca, tam gdzie zło

I zawiść znika”.


Ten utwór jest do tego stopnia magiczny, przenika mnie tak mocno, że pozwoliłam sobie użyć fragmentu tekstu w jednej ze swoich powieści – „Adres w sercu”. Mamy taką oto scenę:

urodziny głównego bohatera powieści, domówka, mieszkanie, w którym rozbrzmiewają punkrockowe rytmy, aż tu nagle klimat gwałtownie się zmienia… imprezowiczów porywa „fala ludzkich serc”. I to właśnie w momencie, w którym użyłam tego fragmentu tekstu w mojej historii, najbardziej, wręcz namacalnie poczułam tę imprezę. <3 Takie rzeczy wyczynia z człowiekiem ten utwór. <3



A skoro przy utworach z moich powieści jesteśmy, na płycie numer jeden pojawił się również kolejny utwór, który nosi zaszczytne miano legendy – „Mam dość” - punkowej kapeli Kryzys. 

Kryzys jest jednym z pierwszych zespołów tego gatunku, który pojawił się na polskiej scenie muzycznej. Wspomniany utwór „Mam dość” tak został przedstawiony w mojej powieści pt. „Miłość w rytmie punk rocka”:


Z magnetofonu rozbrzmiewają niewyraźne słowa:


Ciągle krzyczysz na mnie,

wszędzie ciasno jest.

Nie można oddychać swobodnie,

nie można umrzeć godnie.

Jestem już zmęczony,

Jestem już zmęczony,

Jestem już zmęczony,

Mam tak dość


Kawałek nosi tytuł „Mam dość” i opowiada o tym, jak ciężko żyje się ludziom w Polsce, ale pierwsza zwrotka i refren idealnie pasują do mojej sytuacji.

Na kasecie, oprócz piosenki Kryzysu, jest sporo fajnych kawałków. „Nie ma piwa” Smar SW, „Kapitana Żbika” Big Cyca, „Spytaj milicjanta” Dezertera, „Ludzie wschodu” Siekiery, dwa kawałki The Billa nagrane w zeszłym roku w Jarocinie, „Jeszcze będzie przepięknie” Tiltu, są nawet „Mury” Kaczmarskiego i wiele innych.


Przytoczony fragment mojej powieści dotyczy roku tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego trzeciego, myślę jednak, że utwór pasuje i do czasów obecnych, a mianowicie do lat dwudziestych XXI wieku. Jest uniwersalny. Niestety, chciałoby się dodać.


Na pierwszym krążku jest tajemnicza, przerażająca, wręcz psychodeliczna „Moja ulica” Ayi RL, na czele której stał Paweł Kukiz. Szczególny nacisk na mój umysł wywiera brzmienie gitary basowej. 

Już samo jej brzmienie; złowrogie, pełne napięcia i niepokoju wprowadza w trans… A dodajmy do tego jeszcze słowa wypowiadane przez wokalistę. Tak. Wypowiadane, nie wyśpiewane.


„Opowiem wam

O mojej ulicy

Na mojej ulicy

Nikogo nie dziwi człowiek

Na mojej ulicy

Nikogo

Człowiek nie dziwi

Na mojej ulicy

Nie mieszka już Chrystus

A szatan się z niej wyprowadził

Na mojej ulicy

Gra chłód kamienicy

Chłód wciąż mniej żywych tkanek

Bo moja ulica

Jest w sercu miasta


Na mojej ulicy

Żebrak nie rzeźbi swą starczą ręką

Worka pełnego pieniędzy

Na mojej ulicy

Alkoholicy spijają z kieliszków swe żale

A ich wyśnione

I wymarzone

Śpią w brudnej miłości pościeli

Bo moja ulica 

Jest w sercu miasta


Na mojej ulicy

Okna wpatrzone w sąsiednie bramy

Płoną ze wstydu nocą

Bo moja ulica 

Jest w sercu miasta”.


I dopiero na samym końcu, tuż po tym jakże opanowanym, spokojnym tonie głosu wokalisty, wybrzmiewa krzyk: 


„Bo moja ulica jest w sercu miasta!”. Doskonały psychodelik! <3


Jeden z komentarzy w serwisie YouTube brzmi:


„Za młodych lat ten utwór i ten teledysk budziły we mnie przerażenie. Byłem wychowany wokół przyrody, w naturalnym, nieskażonym otoczeniu…

Każdy wyjazd do Poznania i widok takich ulic (które są tam do dzisiaj), powodował u mnie nieopisany, może wyolbrzymiony stres, który niemiło się wspomina. Do dzisiaj nienawidzę wielkich miast, pijaństwa, prostytucji i prochów w zakamarkach takich ulic… z których nawet Chrystus się wyprowadził. Bogu jestem wdzięczny, że to nie moja ulica” - @sp3x126


Po takim komentarzu nie sposób dodać niczego więcej. 


Na płycie numer jeden znalazło się również miejsce dla chyba najsłynniejszego utworu zespołu Turbo, czyli ballady – „Dorosłe dzieci”. Swego czasu opublikowałam w sieci recenzję albumu metalowców z Poznania, na którym jest nagrany wspomniany utwór. Utwór pochodzi z 1983 roku. Oto fragment tejże recenzji:

Utwór, mimo że oklepany, ma to do siebie, że kocham go miłością nieskończoną. 

Uroczy, akustyczny wstęp, którego chciałabym się nauczyć grać (moja przygoda z gitarą trwała bardzo krótko, zresztą w tej chwili już jej nie posiadam), a co najważniejsze ballada udowadnia, że nie zawsze trzeba wykrzyczeć z siebie złość i frustrację:

"Nauczyli nas regułek i dat, nawbijali nam mądrości do łba.

Powtarzali co nam wolno, co nie. 

Przekonali co jest dobre, co złe.

Odmierzyli jedną miarą nasz dzień.

Wyznaczyli czas na pracę i sen.

Nie zostało pominięte już nic, tylko jakoś wciąż nie wiemy, jak żyć.

Dorosłe dzieci mają żal za kiepski przepis na ten świat. 

Dorosłe dzieci mają żal, że ktoś im tyle życia skradł".


Słuchając tej piosenki, znów nasuwa mi się myśl, że można ją dopasować również do obecnych czasów; sztywne reguły i zasady narzucone przez system nie nauczą nas jak żyć, więc: 


"Nauczymy się więc sami na złość.

Spróbujemy, może uda się to.

Rozpoczniemy od początku nasz kurs. 

Przekonamy się czy twardy ten mur.

Odmierzymy, ile siły jest w nas.

Wyznaczymy sobie miejsce i czas, a gdy zmienią się reguły tej gry, może w końcu odkryjemy, jak żyć".


A przecież od czasu wydania albumu minęło... trzydzieści dziewięć lat! Przypomnę tylko, że mówimy o recenzji, którą stworzyłam w przeszłości, obecnie tych lat jest więcej. ;)


Ten utwór to istny fenomen! I znów, pomimo tego, iż powstał w niezwykle smutnych i trudnych czasach, nasuwa się równie smutna myśl, że jest aktualny i w latach dwudziestych XXI wieku.


Kobranocka, pod wodzą „Kobry”, w drugiej połowie lat 80. grzmiała ze sceny:


„Wy kłamiecie, aby kupić nas

Sprzedajecie nas bezcenny czas

Wciąż myślicie, że to tylko tłum

Zabraniacie dźwięków wszystkich strun


I nikomu nie wolno się z tego śmiać


I w pozłotka oklejacie się

Choć kryjecie, ja dokładnie wiem

Że jesteście ludźmi tak, jak my

Choć czasami władza wam się śni”.


„Zabraniacie dźwięków wszystkich strun” – to sformułowanie odnosi się do wszechobecnej PRL-owskiej cenzury, która zabraniała artystom, zresztą nie tylko im, mówienia głośno o tym, w jak trudnych warunkach żyło się w systemie komunistycznym. 

Zresztą nie będzie zaskoczeniem stwierdzenie, że i w obecnych czasach nie wygląda to dobrze. Szczególnie:


„… Że jesteście ludźmi tak, jak my

Choć czasami władza wam się śni” – tak bardzo pasuje do obecnych czasów. Rządy, pomimo zmian systemowych, wciąż są takie same. Mentalność rządzących nie ulega zmianie.

Warto dodać, że słynny utwór Kobranocki to w rzeczywistości cover jednego z utworów zespołu Die Toten Hosen – muzycy zaprzyjaźnili się ze sobą podczas wspólnej trasy po Polsce. 

„I nikomu nie wolno się z tego śmiać” to bardzo dobry, rockowy utwór. Obok „Kocham cię jak Irlandię” to chyba najpopularniejszy numer Kobranocki.



„Przeżyj to sam” grupy Lombard, to jeden z niewielu utworów, który wykonany na żywo, podczas koncertu, podoba mi się bardziej niż w wersji studyjnej. I właśnie wersja live znajduje się na tej płycie, z pewnością nieprzypadkowo. Ten śpiewający tłum, ta energia bijąca od niego, te emocje… Za każdym razem, gdy dociera do moich uszu czuję się tak, jakbym przeniosła się w czasie do początku lat osiemdziesiątych, gdzie razem z innymi uczestnikami tłumu przeżywam te niesamowite emocje wywołane tym właśnie utworem.


Grupy T. Love nie sposób nie znać, ale to właśnie na tej składance po raz pierwszy usłyszałam utwór „Autobusy i tramwaje”. :)


Mr Zoob – „Mój jest ten kawałek podłogi – nie mówcie mi, co mam robić!" I wszystko jasne. 


Brygada Kryzys – „To, co czujesz”, to jeden z najlepszych tekstów w polskim punk rocku. Niesamowicie mocno do mnie przemawia. Utwór został skomponowany w 1981 roku, kiedy to Robert Brylewski (ex Kryzys) oraz Tomasz Lipiński (ex Tilt) postanowili stworzyć zespół wspólnie.


„Powiedz mi, o co ci w ogóle chodzi

Powiedz mi, po co ci te kombinacje

Nie musimy się katować

Nienormalną sytuacją

Nauczymy się kochać

Przestaniemy się bać

Życie stanie się muzyką

I stanie się to, co ma się stać


To co czujesz, to co wiesz…”.


Podobnie odczucia, jeśli chodzi o tekst, mam w momencie, gdy wsłuchuję się w utwór zespołu Tilt. 


„Mówisz o pokoju, czy ty nie widzisz że

Są tacy, którzy chcą, żebyśmy pozabijali się?

Żebym ja zabił ciebie, żebyś ty zabiła mnie

Żebyśmy żyli w strachu, całe noce i całe dnie 


Mówisz o miłości, czy ty nie widzisz, że

Są tacy, którzy chcą, żebyśmy nienawidzili się?

I mówisz o wolności, przecież musisz wiedzieć, że

Każdy z nas jest niewolnikiem, czy tego chcesz, czy niedziela


Mówię ci, że jedyne wyjście, to obudzić się”.


Zwróciłam uwagę na jedną rzecz. Gdy słyszymy „punk” jakie jest nasze pierwsze skojarzenie związane z tą muzyką? Hałas. Hałas i szalona energia. Energia, która rozpiera i nie pozwala usiedzieć na miejscu. A teraz posłuchajmy tego utworu. „Mówię ci, że” to też punk. Nie taki, jaki nam podrzuca pierwsze skojarzenie, ale wciąż jest określany mianem muzyki punkowej. Po prostu podgatunek jest inny. Jest lekki, bujający wręcz, a tekst wali między oczy tak mocno… W tym przypadku rolę tzw. „kopniaka” przyjmuje tylko i wyłącznie tekst utworu.

Jest zaśpiewany spokojnie, zgodnie z linią melodyczną, ale siła tekstu jest tak wielka, że to wystarczy, by skłonić słuchacza do myślenia. To kolejna rzecz, którą uwielbiam w tym numerze.

Na pozór niepozorny, ale w rzeczywistości jest na odwrót. Obnaża on siłę tekstu. Brak w nim dodatkowego bodźca, czyli energicznej, ostrej muzyki. Jest tylko i wyłącznie sam tekst. 

Wyobraźcie sobie wersję instrumentalną tego utworu. Wrażenia byłyby zupełnie inne, prawda?


'Na płycie numer dwa mamy chociażby Bieliznę i numer, który został wybrany na tę składankę, to „Terrorystyczne bojówki”. Był to pierwszy utwór tej grupy, jaki usłyszałam, oczywiście dzięki tej składance. Charakterystyczny wokal był mi znany już wcześniej dzięki współpracy z zespołem Big Cyc. Słyszeliście „Pasażera” wydanego w 1993 roku przez Skibę i spółkę? To właśnie w nim po raz pierwszy usłyszałam wokalistę Bielizny. Bardzo zapadł mi w pamięć (zarówno wokal, jak i sam utwór). Nawiasem mówiąc, Jarosław Janiszewski, wokalista Bielizny, wraz z ekipą z grupy Big Cyc (pomijając Skibę) stworzyli później grupę Czarno-Czarni.

Wróćmy jednak do „Terrorystycznych bojówek”, w których tekst bardzo zwraca uwagę słuchacza:


„Nie będzie szans, gdy padnie strzał

Zginiesz łatwo w imię czyichś racji

Ich nie obchodzi twoja egzystencja

Ważny jest interes wyższej rangi


Ciągle giną ludzie gdzieś daleko

Nie słychać tylko wybuchów w środku miast

Ktoś przypadkowy zostanie kaleką

Bojówek dzieckiem jest permanentny strach


Kiedy spokojnie będziesz w knajpie jadł

Myśląc o tym, co cię czeka wkrótce

Ktoś do szatni na numerek swój

Powiesi szalik oraz trotyl w kurtce


Na razie giną ludzie gdzieś daleko

Nie słychać tylko wybuchów w środku miast

Tym razem żyjesz, nie jesteś kaleką

Ale już jutro możesz stracić twarz”.


„Ważny jest interes wyższej rangi”, „Zginiesz łatwo w imię czyichś racji”, bo „ich nie obchodzi twoja egzystencja”. Utwór został wydany pod koniec lat 80., poraża (i przeraża) aktualnością.


1984 – „Tu nie będzie rewolucji”. Przyznam, że pierwszy utwór, jaki poznałam o tym tytule, to numer wspomnianego wcześniej Big Cyca i chyba już zawsze, gdy tylko usłyszę tytuł utworu, moje pierwsze skojarzenie to będzie grupa Big Cyc. :D Oczywiście nie ujmuję niczego „Tu nie będzie rewolucji” 1984. To tylko i wyłącznie skojarzenie słowne, tytułowe. A sam kawałek 1984 genialny, bardzo klimatyczny. 


Gdy słyszę „grupa Rezerwat” – moje pierwsze skojarzenie to utwór „Zaopiekuj się mną”. Z pewnością nie jest to „Modlitwa o więź”, która została wybrana na potrzeby tej składanki. 

Prawie sześciominutowa tytułowa modlitwa robi wrażenie. Nie jest istotne to, czy jesteś osobą wierzącą, czy też nie. Numer hipnotyzuje. Zamknijcie oczy i dajcie się ponieść.


A jeśli przy klimacie jesteśmy, spodobał mi się komentarz, który przeczytałam w serwisie YouTube, zaraz pod filmikiem ze wspomnianym utworem:


„Dane mi było przeżywać tę muzę lat 80. w Polsce jako nastolatek. Jeździło się na koncerty dzięki PKP (…). Jadło się chleb ze smalcem lub dżemem, popijając mleczko z butli. Marzło się na dworach i spało pod chmurką. Ale było warto, bo muzycy w Polsce tego okresu grali naprawdę zajefajną muzę. Tęsknię za tamtymi czasami. Dobrze, że chociaż została nam muza” - @owcaCieni-zx8tv


Inny:


„Mam 44 lata, całe lata 80. w uszach… i nic już mi się nie chce gadać” - @Ulka68



  Nie ma sensu poświęcać więcej czasu, by napisać choć trochę o wszystkich utworach zawartych na tej obszernej składance (przypominam, że składa się ona na dwie płyty CD, każda z nich liczy sobie prawie dwadzieścia (!) utworów), tego po prostu trzeba posłuchać, ponieważ żadne słowa nie oddadzą nam tego, żaden tekst na temat muzyki nie odda nam choć w przybliżeniu takich emocji, co dźwięki. A w tym przypadku naprawdę JEST czego posłuchać. 

Składanka, na której znalazły się utwory z lat 80. oraz początku lat 90. po prostu musi brzmieć wyjątkowo i specyficznie. Jest to z pewnością powiew nostalgii dla starszych słuchaczy, ale i idealna pozycja dla tych, którzy chcą zapoznać się z tym specyficznym klimatem muzycznym tamtych lat. Idealny przykład na początek swojej przygody z tą muzyką, bo należy pamiętać, że to tylko i wyłącznie składanka, która nie odda klimatu pełnowymiarowych albumów.

„Wolności nie ma i nie będzie” – jak brzmi fragment utworu „Przemiany” autorstwa punkowego Farben Lehre. Może i nie ma, ale – jak brzmi tytuł przytoczonej składanki – zawsze będzie w muzyce.

Ocena: 

5/5


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Defekt Muzgó - "Wszyscy jedziemy..." (1991)

Megadeth - "So Far, So Good... So What!" (1988)

Adele - "30" (2021)