KAT - "Ballady" (1993)

 

   KATA poznałam gdzieś na początku mojej drogi z muzyką metalową; to jeden z tych podstawowych zespołów w naszym kraju, także nie sposób było go pominąć. Jednak przyznam się, że nie od razu przypadł mi do gustu. Swego czasu, muzyka proponowana przez zespół była dla mnie zbyt mroczna. Jedynymi utworami, które lubiłam, była legendarna "Łza dla cieniów minionych" (znajdująca się zresztą na omawianym albumie) oraz "W sadzie śmiertelnego piękna". I to w zasadzie było na tyle, co łączyło mnie z KATEM na wiele lat. Zmieniło się to za sprawą pewnego jegomościa, który zaraził mnie sympatią do tego zespołu (pamiętam tę całą kolekcję kaset KATA widniejącą na jego półce ;)). To sympatia trwa do dziś i nie zanosi się na to, by choć na chwilę przygasła.

   Na "Ballady", które zostały wydane w 1993 roku, składa się zaledwie dziewięć kompozycji, lecz nie są to krótkie utwory. Wbrew pozorom, nie jest to w pełni album kompilacyjny; prócz kilku kompozycji, które znalazły się na albumach w przeszłości ("Łza dla cieniów minionych" (1992), "Czas zemsty" (1986), "Głos z ciemności" (1988)), mamy tutaj także kawałki premierowe. No, może poza "Robakiem", który zespół zarejestrował dużo wcześniej, bo w pierwszej połowie lat 80., jednak nie znalazł się wcześniej na żadnym z wydawnictw. Zresztą na "Balladach" znalazła się zupełnie inna wersja - wersja z lat 80. znalazła się na wydanym dużo później "Rarities" - w 2013 roku.

"Sługami, Boże, jesteśmy twymi w grobach, bo praw za życia równych nie ma (...).

Czy płaczesz tam - nikt się nie dowie. Człowieku!

Czy płaczesz tam, a może drwisz?".

Ilekroć wsłuchuję się w ten tekst, emocje sięgają zenitu...



Jeden z najlepszych momentów na płycie liczy 9:38 minut i nazywa się "Legenda wyśniona". Piękny numer jeden otwierający album - na początku słyszymy grę na Hammondzie; a gra nie byle kto, bo sam Józef Skrzek - multiinstrumentalista, najbardziej znany z występów w legendarnym SBB. Numer przywodzi na myśl gotyckie, mroczne klimaty:

"Ogień wolno gasł, wiatr w kominie mielił dym.

Czarodziejski dom mówi do mnie....

- Za oknami chłód, zimny oddech duchów nocy.

Nie otwieraj drzwi.

Nie otwieraj bramy mroku."



Na "Balladach" znajdziemy również krótki (liczący zaledwie niewiele ponad dwie minuty) utwór instrumentalny pod tytułem "Talizman". Na próżno tutaj szukać ostrych, gitarowych brzmień, do których przyzwyczaił nas zespół.

Moim numerem jeden jest zdecydowanie "Delirium tremens", który zresztą jest najdłuższą kompozycją na albumie (liczy prawie dwanaście (!) minut).

W przeciwieństwie do "Talizmanu", utwór charakteryzuje się ciężkim brzmieniem. Warstwa tekstowa to jeden z najbardziej depresyjnych momentów, jakich dane mi było wysłuchać. Zdecydowanie mocno oddziałuje na wrażliwców, a do takowych się zaliczam. Już od początku zaczyna się mocno:

"Mamo, tyle lat nie ma Cię.

Mamo, ciepła brak, a Ty gdzie?".

Jednak najbardziej urzeka mnie sam środek utworu, w którym mamy okazję usłyszeć tekst poety Tadeusza Micińskiego (1873-1918). Nieodżałowany Roman Kostrzewski, wokalista grupy, wspomniał, że dzięki zespołowi, poezją Micińskiego zainteresowali się młodzi ludzie:

"Mam dwadzieścia pięć lat i życie połamane jak patyk.

Co spojrzę wstecz - okropna czarna plama.

Co spojrzę przed się - twardy, zimny głaz.

Czułem powołanie w życiu swym na księdza albo na żołnierza.

I poznałem... poznałem, że ni ten ani tamten nie mają już czego bronić..."

Zaraz po tejże melorecytacji do naszych uszu znów dobiega lawina potężnych, ciężkich gitar.

W jakimś sensie przypomina mi to jeden z najlepszych utworów zespołu Queen - "Bohemian Rhapsody".


Ostatnim numerem na płycie jest
"Niewinność". Kostrzewski przelał w niego całe swoje uwielbienie do natury, oczywiście zachowując przy tym swój poetycki styl:

"Do dzikich borów idę, dzikich gór.

Między psy.

Szukam żył źródlanej wody, czystej krwi.

W zarannej topieli drapieżny ptak wzbił się do lotu."

"Robak", ten nagrany w nowej aranżacji z odrobinę zmienionym tekstem, na długo pozostaje w pamięci:

"Sługami, Boże, jesteśmy Twymi w grobach, bo praw za życia równych nie ma".



Wyżej wspomniana "Łza...", która znalazła się wśród utworów z "Ballad", ma szczególne znaczenie; to właśnie dzięki niej powstał ów album.

Zaczęło się od wielkiej popularności tego wydanego rok wcześniej na albumie "Bastard" utworu. Ówczesny manager zespołu powołując się na ów balladę, namówił zespół na nagranie płyty z samymi spokojniejszymi kompozycjami.

Mimo, iż jest to najspokojnieszy album w dorobku grupy, nadal czuć w nim ciężkość - pokuszę się o więcej - jest to chyba najbardziej emocjonujące wydawnictwo zespołu.



Ponadto album charakteryzuje ta fascynująca tajemniczość (szkoda, że w dzisiejszych czasach nie dane mieszkać w zamkach, bo wtedy nastrój płyty wpasowałby się idealnie w przestrzeń ;)).

Co do okładki albumu - znajduje się na niej prawie naga kobieta zamknięta w klatce...

No cóż, pewnie wielu mężczyznom ta okładka się podoba. ;) A jeśli przy tym jesteśmy... Kiedyś na mojej ścianie widniał plakat z tym właśnie motywem - nie przypadł mi do gustu, ale bardzo chciałam mieć plakat tego zespołu, a taki właśnie wpadł mi w ręce. ;)

   Wbrew pozorom, ta najbardziej różniąca się płyta KATA w karierze, cieszy się do dziś ogromną popularnością. Jak dla mnie, należy do jednych z najlepszych pozycji zespołu. Płytę zakupiłam już po wznowieniu albumów KATA przez Metal Mind; wypuścili je w 2016 roku. Ja odebrałam płytę pod koniec stycznia 2017 roku. Muszę zaznaczyć, że na wznowienie czekałam kilka ładnych lat, ponieważ wcześniejsze wydania płyty, dostępne tylko w serwisach internetowych, opiewały na kwotę nawet... tysiąca złotych.

Nastrój krążka powoduje, że najlepszą porą na odsłuch są godziny wieczorne, nocne, bądź pora jesienno-zimowa, kiedy na zewnątrz jest szaro lub całkowicie ciemno - kiedyś przeczytałam komentarz, w którym było napisane, że pewien użytkownik najbardziej lubi wsłuchiwać się w album o... czwartej rano.

Słuchawki, świece i "Ballady" KATA to idealna mieszanka wspomagająca wyciszenie umysłu.

Lista utworów:

1. Legenda wyśniona

2. Głos z ciemności

3. Talizman

4. Łza dla cieniów minionych

5. Delirium tremens

6. Czas zemsty

7. Robak

8. Bez pamięci

9. Niewinność

Ocena:

5/5


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Defekt Muzgó - "Wszyscy jedziemy..." (1991)

Megadeth - "So Far, So Good... So What!" (1988)

Adele - "30" (2021)