Hey - "Ho!" (1994)
Hey jest jednym z tych zespołów, które znam praktycznie od zawsze. Moje pierwsze skojarzenie pochodzące z muzyką tej szczecińskiej grupy to rok tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiąty siódmy i słynna powódź tysiąclecia. To właśnie w tamtym czasie, wszędzie, gdzie tylko była taka możliwość, rozbrzmiewała „Moja i twoja nadzieja”, jeden z najsłynniejszych hitów Hey’a. Co ciekawe, utwór pochodzi z debiutanckiej płyty, która została wydana kilka lat wcześniej, jednak wersja z roku dziewięćdziesiątego siódmego znacznie różni się od pierwowzoru.
„Moja i twoja nadzieja” została nagrana ponownie, z innymi artystami, ponieważ utwór zyskał miano tzw. hymnu powodzian, dlatego dochód ze sprzedaży nowej wersji został przeznaczony na rzecz ofiar powodzi. Przyznam, że w tamtym czasie – będąc pięcioletnią dziewczynką – nie cierpiałam tej piosenki. Kojarzyła mi się właśnie ze wspomnianą powodzią, z tragedią, o której trąbiły wszystkie media w Polsce. Jednak dziś pochylę się nad drugim krążkiem zespołu.
Ukazał się on na rynku rok po debiucie, czyli rok po wydaniu oryginalnej wersji „Mojej i twojej nadziei”, gdzie jeszcze nikt nie słyszał o przerażającej powodzi i tragedii ludzi, których dotknęła.
„Ho!” ukazał się na rynku muzycznym 22 kwietnia 1994 roku. Co ciekawe, na wydanie kasetowe składa się jedenaście utworów, z kolei nośnik CD zawiera ich aż czternaście.
Jako osoba lubująca się w nośnikach CD, można się domyślić, jaką wersję posiadam. Warto dodać, że dopiero w marcu 2023 roku „Ho!” ukazało się na płycie winylowej. Pozwolę sobie na małą dygresję: w kwietniu, dokładnie w miesiącu, w którym ukazało się „Ho!”, muzycy otrzymali tytuły Honorowych Mieszkańców Miasta Szczecina – to jeden z efektów niesamowitej popularności zespołu.
Podczas prac nad wspomnianym „Ho!”, czyli drugim krążkiem zespołu, różnica w nastrojach członków zespołu była ogromna. Należy pamiętać, że ogromna popularność debiutanckiego „Fire” narzuciła na muzyków pewne napięcie, zresztą nie tylko na nich, na management, na producentów, na wszystkie osoby związane z zespołem – opinia publiczna liczyła na to, że drugim albumem Hey potwierdzi swoją wartość, ugruntuje swoją pozycję na muzycznym rynku.
Kasia Nosowska, wokalistka grupy, nie wspomina dobrze tego okresu. W 2003 roku na łamach „Tylko Rocka” powróciła pamięcią do pierwszej połowy lat 90.:
„’Ho!’ chyba gorzej wspominam niż ‘Fire’. Trzeba było się narobić, żeby ta płyta powstała. I sączono nam wtedy do ucha różne przerażające teorie: że musimy coś udowodnić, że od tej płyty zależy, czy zespół przetrwa, czy nie…”.
Album promowały cztery single. Najpopularniejszym z nich był singiel numer jeden, czyli ciężka ballada „Misie”.
Tekst piosenki opowiada o rozpadzie rodziny, o relacjach, jakie panują pomiędzy dwójką dorosłych ludzi, mężem a żoną.
„Oto mężczyzna - oto kobieta
Nikt nie uwierzy że się kiedyś kochali
Dawno zabrakło rozkoszy zmysłowej
Dawno przestali ze sobą rozmawiać”.
W utworze mowa jest także o „sześcioletnim wyrzucie sumienia”, czyli synu wspomnianej pary.
Słuchaczowi dane jest poznać uczucia chłopca, przy okazji tekst utworu daje odpowiedź na pytanie, dlaczego wspomniana para wciąż, pomimo uczucia, które wygasło, nadal jest razem.
„W pokoju obok z uchem przy ścianie
Siedzi ich syn i cichutko płacze
Wiele by dał by usłyszeć choć słowo
Wiele by dał by ktoś sobie przypomniał
Niekochanym dzieciom wciąż chłodno, laaaa
Niekochane dzieci tulą misie, laaaa
Oto mężczyzna - oto kobieta
Siedzą przy stole do cna wyczerpani
Nie ma już światła które by mogło
Ogrzać ich ciała tak dawno ostygłe
Lecz jest na świecie - coś co ich trzyma
Co nie pozwala wstać im od stołu
Ten sześcioletni wyrzut sumienia
Płaczący cicho - w pokoju obok”.
Czy trwanie obok siebie ze względu na obecność dziecka jest dobrym pomysłem? Pozostawię to pytanie tutaj, by każdy mógł sobie na nie odpowiedzieć.
„Ja, Sowa”. Wow. Ależ ten numer jest świetny! Z pewnością jeden z najlepszych nie tylko na płycie, ale także w całym dorobku zespołu! Nic dziwnego, że wylądował na singlu.
W utworze usłyszymy zarówno gitarę akustyczną, jak i elektryczną.
Kasia Nosowska idealnie ujęła w słowa ból, który związany jest z nieodwzajemnionym uczuciem. Te słowa porażają swoją mocą. A to tylko sam tekst. Wyobraźcie sobie, jak oddziałuje na słuchacza, gdy przyozdobiony jest muzyką i przejmującym śpiewem wokalistki.
„W dzień, gdy najsilniejsza światła moc
Ma miłość się ukrywa, bo jest sową
Nigdy, nigdy się nie dowiesz, jak wielki to ptak
Bo w twym sercu gniazdo wije, wije wróbel
W dzień gdy najsilniejsza światła moc
Są słowa, których nigdy nie wypowiem
Wstyd jakiego nie znam w nocy, sznuruje mi usta
Obojętność jest królową zimną, nieczułą
Teraz gdy noc
Sowa ze snu budzi się
Odwaga lwem Krzyczę w śpiące ucho twe
Nie będę jadła - kocham cię
Nie będę piła - kocham cię
O śnie zapomnę - kocham cię
I gdy odejdę nie przestanę”.
„Is It Strange”. No dobra. To, co Nosowska wyprawia w tym utworze ze swoim wokalem, w głowie się nie mieści! Za każdym razem, gdy słucham tej kompozycji, przechodzą mnie ciarki!
Jest to utwór o charakterze bluesowym, i gdy tylko wyobrażę sobie, że zespół mógłby nagrać całą płytę w takim klimacie, a Kasia mogłaby zaśpiewać na niej w całości w taki właśnie sposób…
Właśnie zabrakło mi słów. Zresztą nie jestem w tej opinii odosobniona. Podziela ją także perkusista grupy, Robert Ligiewicz:
„Wszystkich z nas powalił utwór „Is It Strange”. Kasia zaśpiewała jak dojrzała, soulowa, murzyńska wokalistka”.
Co ciekawe, to miłośnicy zespołu są odpowiedzialni za to, że „Is It Strange” znalazło się na singlu.
Rzecz miała miejsce w marcu 1994 roku we wrocławskim klubie „Rocker”. To tam fani, drogą głosowania, zdecydowali, że „Is It Strange” znajdzie się na singlu promującym drugi album studyjny ukochanego zespołu.
„Ho” było ostatnim utworem promującym album. Jest to cechująca się smutkiem ballada, w której wykorzystano umiejętności Katarzyny Kwiatek, wiolonczelistki.
„Tego dnia czystość została pogrzebana,
razem z nią legł wstyd.
Tego dnia upadł duch,
wygięła się do wewnątrz bezpowrotnie elipsa ma.
Obrastam w siłę, bronię się.
Nie złoszczę się, nie złoszczę się.
Lubię chleb, więc sobie zjem.
I po brzuchu się poklepię.
Wczoraj zdołałam wrócić do łona matki,
pamięć wraca dziś.
Co w niej jest, czego nie mam ja?
Pełnia człowieczeństwa wiele kosztuje mnie.”
Co na temat utworu mają do powiedzenia lider, Piotr Banach oraz Katarzyna Nosowska?
„Wszyscy uważają, że „Ho” oznacza okrzyk, bo to prawda, ale w tym przypadku to westchnienie, może być też potwierdzeniem. Kasia z rezygnacją w głosie śpiewa o tym, że chciałaby wrócić do łona matki. To nie jest konkretny przekaz tylko oddanie nastroju, w połączeniu z wiolonczelą jest smutny do bólu.
Natomiast Kasia dodaje:
„Numer jest tak strasznie smutny, że tytuł musi być bez sensu.”
Na tle reszty kompozycji wyróżnia się dowcipny, pełen ironii, zakrawający na ironię „Niekoniecznie o mężczyźnie”. Podmiot liryczny wypowiada swoje odczucia względem swojego rodzeństwa, z którym – dosłownie – nie jest w stanie się rozdzielić. W przeciwieństwie do reszty utworów zarówno tekst, jak i melodia mają wesołe usposobienie. To przyjemny dla ucha reggae’owo-funkujący numer. Nie sposób się przy nim nie uśmiechnąć. Całe moje ciało porusza się w rytm tej kompozycji, a ja nie mam takiej siły woli, by móc nad tym zapanować. ;) Z pewnością zabawnie to wygląda, gdy będąc na zewnątrz, w mieście, „Niekoniecznie o mężczyźnie” rozbrzmiewa mi w słuchawkach. ;)
„’Nóżka na
nóżkę;’ tak go zwą
Guziczek przy szyjce
Powietrze
kradnie
Widelcami dwoma
rybkę je
Lecz dłubie w nosie
I o ścianę to
Na zawołanko z
jego ust
Kłamstewka parami
Biegną w świat
Fizyczność
jego
Żałosna jest
A w główce równie nieciekawie
Nie lubię go
Nie
lubię na na na na na
Nie lubię go
Nie lubię na na na na
na
Nie mogę uciec
od niego nie
Bo ramionami
Zszyli nas
Kilka narządów
wspólnych jest
Nawet nie mogę
Mu życzyć źle
Dlatego by nie
widzieć go
Wczoraj wykułam
Oczy swe
I by jego
oddech
Nie drażnił mnie
W nosie noszę watę”.
W sumie już na samym początku powinnam wspomnieć, że w przeciwieństwie do „Fire”, do którego muzykę w całości skomponował gitarzysta i lider grupy, Piotr Banach, tutaj, na „Ho!”, dopuścił swoich kolegów do tej jakże istotnej funkcji. Co prawda Piotr w dalszym ciągu odpowiada za większość muzyki na albumie – wyjątkiem są zaledwie trzy utwory autorstwa kolegów z zespołu – jednak to, co stworzyli inni muzycy, z pewnością jest godne uwagi.
Właśnie nadszedł moment na przedstawienie utworu basisty, Jacka Chrzanowskiego – „Have a Nice Day”. Utwór wyróżnia się na tle innych – jest najostrzejszym numerem na „Ho!”. Te połamane rytmy!
Kasia tak o nim mówi:
„Tekst zbudowany na pytaniach i odpowiedziach, właściwie o niczym. Po angielsku. Jacek się nie zgodził, żeby jego utwory miały polskie teksty.”
„O drugim policzku” to druga z trzech kompozycji, która nie została stworzona przez Banacha.
Wyszła spod ręki drugiego gitarzysty, Marcina Żabiełowicza. Według słów perkusisty, Roberta Ligiewicza, ta kompozycja powinna była trafić na album zupełnie innego zespołu.
„Najbardziej grunge’owy numer na płycie. Powinien się znaleźć na płycie Illusion.”
„That’s a Lie” to druga kompozycja autorstwa basisty, Jacka Chrzanowskiego. Co ciekawe, jest to ulubiony utwór Kasi Nosowskiej omawianego albumu. Z kolei sam kompozytor wypowiada się o niej w następujący sposób:
„Tę kompozycję przemyślałem od początku do końca. Bardzo podoba mi się linia wokalna, dobrze się tego słucha. Teksty dlatego są po angielsku, ponieważ głos traktuję jako kolejny instrument i chodziło mi przede wszystkim o brzmienie”.
Z kolei jednym z moich ulubionych utworów nie tylko na „Ho!”, ale i w całym dorobku „Hey’a jest otwierający album „Empty Page”. Charakteryzują go żywiołowe, ostre, potężne riffy. Osobiście dziwi mnie, że nie został wybrany na singla.
Za większość tekstów na płycie odpowiada sama wokalistka; wyjątkiem jest „Between”, autorstwa T.S. Eliota – amerykańsko-brytyjskiego poety, przedstawiciela modernizmu.
No i do tego to magiczne „Chyba”, podmiot liryczny kieruje swoje słowa do mężczyzny – ballada trwa zaledwie minutę i pięć sekund. Ostatnimi czasy często ją nucę. Pomimo krótkiego okresu trwania, potrafi opanować umysł.
„Podaruj mi coś czego nie
Zdobędę sama
A wtedy ja szepnę Ci
Możesz mnie dotknąć
Może pozwolę Ci
byś ze mną budził się
Może powiem Ci
jakie lubię wino
Może pozwolę Ci zapalić świeczkę
Gdy w pewną zimową noc
Zgaśnie światło”.
Ciekawostka: utwór został skomponowany jeszcze przed nagraniem debiutanckiego albumu, co więcej, zdecydowana większość zespołu odrzuciła ten utwór. Jak dobrze, że Kasia postawiła na swoim… :)
„Mnie się podobało, Piotrkowi też, ale kolegom – nie. Powiedzieli, że nie wiedzą, co z tym zrobić – co dograć. No i zostawiłam to sobie. A teraz uparłam się, że musi być…”.
We wczesnym okresie kariery, zespół inspirował się brzmieniami z Seattle – na „Ho!” króluje grunge. Czy zespół udźwignął pokładane w nim nadzieje? Zdecydowanie. Heyomania, która rozpoczęła się tuż po ukazaniu się debiutanckiego „Fire”, została podtrzymana.
Trasa promująca „Ho!” skupiła się na stadionach i amfiteatrach – ten zespół wypełniał obiekty po brzegi! Nie dziwię się fenomenowi Hey’a; uważam, że „Ho!” to jedna z najlepszych płyt w polskim rocku! Tak, może nie napawająca optymizmem, ciężkie riffy, grunge’owe brzmienie charakteryzujące się obniżonym strojem gitar… To kłóci się z popularną definicją przebojowości.
A jednak melancholijna i ciężka „Ho!” jest przykładem na to, że muzyka niekoniecznie wpisująca się w definicję przeboju (jeśli myślimy o przeboju w powszechnym tego słowa znaczeniu jedynym utworem pasującym do tej definicji jest „Niekoniecznie o mężczyźnie”), może porwać za sobą tłumy. Płyta uzyskała status potrójnej platyny.
W tym miejscu ponownie oddaję głos muzykom.
„Jest ona wynikiem totalnego miksu naszych upodobań, umiejętności, podejścia do muzyki i wrażliwości. Piotr dorzucił swojego Marleya, Bubek – mówi Robert Ligiewicz - Iron Maiden, Kasia Panterę, Jacek Primusa a ja Living Colour. Różnice nas łączą i bardzo nas zbliżyły.
Piotr Banach:
„Rzeczywiście jest bardzo smutna, ale w takim refleksyjnym znaczeniu tego słowa. Zapraszamy do jej wysłuchania nie tylko romantyków czy mistyków, taki nastrój przydarza się każdemu…”
I na sam koniec o niezwykłej wokalistce, która w ogromnej mierze przyczyniła się do wybuchu Hey’omanii. Tak o Kasi Nosowskiej wypowiedział się dziennikarz „Tylko Rocka”, Igor Stefanowicz:
„Nosowska (…)
udowadnia, że ma niezwykły talent do wymyślania
intrygujących linii wokalnych.”.
Lista utworów:
1. Empty Page
2. O drugim policzku
3. Ja Sowa
4. Have a Nice Day
5. Cudownie
6. Between
7. Is Is Strange
8. Misie
9. Niekoniecznie o mężczyźnie
10. Tha's a Lie
11. Chyba
12. Maliny się kończą
13. What About Me
14. Ho
Ocena:
5/5
Komentarze
Prześlij komentarz