The Doors - "The Doors" (1967)
„Gdyby bramy percepcji zostały otwarte, wszystko ujawniłoby się człowiekowi takim, jakim jest – nieskończonym”. Tak rozpoczęła się historia jednego z najpopularniejszych i największych zespołów w historii rocka. Nazwa zespołu została zainspirowana tytułem książki Aldousa Huxley’a pt. „Drzwi percepcji”, a powyższe słowa zostały wypowiedziane przez Williama Blake’a, angielskiego prekursora romantyzmu, często nazywanego poetą wyklętym.
The Doors narodził się w lipcu 1965 roku, na plaży w Venice. To właśnie tam – za sprawą przypadku – spotkało się dwóch studentów, przyszły filar zespołu; Ray Manzarek oraz Jim Morrison. Ten pierwszy był wybitnym pianistą, z kolei Morrison wykazywał zdolności poetyckie, już od wczesnych lat pisał wiersze. Charakterystyczny baryton oraz charyzma sceniczna Morrisona sprawiła, że w przyszłości stał się jednym z najbardziej charakterystycznych frontmanów wszech czasów. Do dwójki muzyków dołączył John Densmore, jazzowy perkusista oraz Robby Krieger – jazzowy gitarzysta specjalizujący się we flamenco.
W sierpniu 1966 roku zespół The Doors rozpoczął pracę nad debiutanckim albumem, który ujrzał światło dzienne 4 stycznia 1967 roku. Na album składa się jedenaście utworów, które najtrafniej można określić jako rock psychodeliczny. Dwa z jedenastu utworów to covery – mowa tutaj o „Alabama Song (Whiskey Bar)” (Bertolt Brech i Kurt Weill) oraz „Back Door Man” (Willie Dixon), które – co brzmi nietypowo! - są nawet lepsze od swoich pierwowzorów!
Naprawdę trudno opisać mi muzykę tej amerykańskiej formacji. To jest coś na pograniczu zachwytu i obłędu! Kompozycje muzyków wzbudzały kontrowersje; szczególny nacisk kładę na ponad jedenastominutowy „The End”, który jest zwieńczeniem płyty.
To właśnie wykonanie tego utworu zagwarantowało zespołowi… wyrzucenie ich z popularnego klubu „Whisky a Go Go”. Za co? Za iście edypowe wersy!
„Father?”
„Yes, son?”
„I want to kill you”.
„Mother? I want to…”.
Jak możecie sobie wyobrazić, pragnienie zabójstwa ojca i zerżnięcia matki przez syna spotkało się z oburzeniem części społeczeństwa. Ale taki był zespół The Doors, taki był Morrison, lubił szokować i prowokować. Muzyka The Doors balansuje na krawędzi sztuki i obłędu. Odważne spostrzeżenie, ale myślę, że jak najbardziej trafne. „The End”, obok „Heroin” zespołu The Velvet Underground kojarzy mi się z narkotycznym uniesieniem. Myślę, że właśnie takie uczucia towarzyszą człowiekowi, w którego żyłach rozprzestrzenia się substancja psychoaktywna. Zresztą w ogóle debiut The Doors można śmiało postawić obok debiutanckiego krążka The Velvet Underground i nie chodzi tylko tutaj o ten sam rok wydania - muzyka iście narkotyczna, wprowadzający w inny wymiar. Te albumy z każdym kolejnym odsłuchem brzmią inaczej, słuchacz za każdym razem odnajduje w nich coś nowego. A co najważniejsze - tych muzycznych arcydzieł nie sposób przedawkować. Trzeba jednak zaznaczyć, że potrzeba trochę czasu, by po odsłuchaniu wrócić do właściwego wymiaru. ;)
Zresztą moje odczucia potwierdził sam Robby Krieger: "Zawsze postrzegałem The Doors jako grupę undergroundową. Przy zetknięciu się z naszą twórczością ludziom wciąż wydaje się, że coś odkrywają... Że nie jest to powszechnie znane".
Zaczęłam od końca, wróćmy do samego początku. Utworem otwierającym płytę, a także pierwszym singlem zespołu, jest „Break on Through (To the Other Side)”, zupełne przeciwieństwo rozbudowanego, narkotycznego „The End”. Warstwa tekstowa? I tutaj znów mamy mały skandal: Morrison opowiada o przekraczaniu granic umysłowych, w czym mają być pomocne narkotyki. Pierwszy singiel zespołu, w porównaniu do ostatniej kompozycji na albumie, jest krótki (zaledwie ponad dwie minuty!) oraz skoczny, żywiołowy.
Niestety nie odniósł
on jednak sukcesu komercyjnego, w porównaniu do singla numer dwa i
chyba najpopularniejszego utworu w dorobku Morrisona i spółki –
dzięki „Light My Fire” zespół wzniósł się na wyżyny
popularności! O Doorsach było słychać dosłownie wszędzie!
Trzeba jednak zaznaczyć, że wersja singlowa znacznie różni się
od wersji z płyty – z singla „wycięto” kapitalną solówkę
Robby’ego Kriegera. Osobiście nie polecam krótszej wersji – bez
solówki gitarowej „Light My Fire” zdecydowanie traci na całości. "Light My Fire" automatycznie kojarzy mi się z kompozycją zespołu.... Queen pt. "Brighton Rock". Dlaczego? Podobnie jak u Brytyjczyków, mam wrażenie, że tekst do "Light My Fire" to tylko pretekst, by zaprezentować kunszt instrumentalny muzyków. Wspomniana wcześniej solówka Kriegera oraz klawiszowy popis Manzarka to centrum, najważniejsza część utworu.
Mamy na albumie - biorąc pod uwagę całokształt płyty - wręcz wesolutkie i żywiołowe "I Looked You", rockowe "Twentieth Century Fox", czego przeciwieństwem jest chociażby tajemnicze "End of the Night".
Trudno mi wskazać ulubione momenty na płycie, która liczy sobie w tym momencie pięćdziesiąt pięć lat (!), która zyskała miano jednego z kamieni milowych w historii muzyki rockowej, i która pomimo tylu lat od wydania, nie zestarzała się ani trochę i w dalszym ciągu inspiruje kolejne pokolenia słuchaczy.
Muzyka Doorsów
jest jak narkotyk, i nie mam tutaj na myśli uzależnienia od tej
magii, tej tajemniczości, którą tworzyli. Mam na myśli trans, w
który mnie wprowadza, gdy słucham jej w jedyny słuszny sposób:
słuchawki na uszach, dodając do tego odpowiednią porę, czyli
późny wieczór.
To nie jest muzyka, która pełni funkcję tła do codziennych obowiązków, takich jak gotowanie, czy sprzątanie mieszkania. To nie jest kolejne „Ona tańczy dla mnie” czy „Ja cię kocham, a ty mnie nie i jak bardzo z tego powodu jest mi źle”. ;) Tak, to pierwsze to popularna piosenka z nurtu muzyki chodnikowej, czyli disco polo, a to drugie to po prostu… no cóż, właśnie taki wydźwięk mają te łzawe popowe piosenki. ;)
Na zakończenie dodam, że debiutancki album Doorsów sprzedano w ilości dwudziestu milionów egzemplarzy, z kolei w 2012 roku opiniotwórczy „Rolling Stone” sklasyfikował album na 42. miejscu listy 500 albumów wszech czasów. Natomiast trzy lata później Biblioteka Kongresu wybrała „The Doors” do włączenia do Krajowego Rejestru Zapisów w oparciu o jego kulturowe, artystyczne lub historyczne znaczenie.
Lista utworów:
1. Break on Through (To the Other Side)
2. Soul Kitchen
3. The Crystal Ship
4. Twentieth Century Fox
5. Alabama Song (Whiskey Bar)
6. Light My Fire
7. Back Door Man
8. I Looked You
9. End of the Night
10. Take It as It Comes
11. The End
Skład:
- Jim Morrison - wokal
- Ray Manzarek - instrumenty klawiszowe
- Robby Krieger - gitara
- John Densmore - perkusja
Ocena:
5/5
Komentarze
Prześlij komentarz