Deep Purple - "Deep Purple In Rock" (1970)

 

    Ta płyta ma dla mnie szczególne znaczenie, zresztą nie tylko dla mnie samej, ale o tym trochę później.

Pamiętam ten moment, kiedy dostałam ją w swoje ręce, a trzeba przyznać, że był to moment dość niezwykły - rozpakowywanie prezentów po wieczerzy wigilijnej.

Był rok 2006, w owym czasie byłam czternastoletnią dziewczyną, która była szaleńczo zakochana w swoim ulubionym zespole, a mianowicie zespole Queen.

Moja Mama, widząc, że zainteresowałam się muzyką, którą ona sama uwielbia, postanowiła sprezentować mi płytę innego giganta rocka - Deep Purple.

To, co nastąpiło później, trudno opisać słowami. To wydawnictwo wywarło na mnie piorunujące wrażenie i na zawsze ukształtowało moje gusta muzyczne.

   Już w latach 60. XX wieku rozpoczęła się rewolucja muzyczna, która pchnęła nowe życie w muzykę popularną, ale tak naprawdę to trzej giganci rocka zdefiniowali pojęcie nowej muzyki.

Mowa tutaj o trójcy, nie boję się użyć tego określenia, wręcz świętej, jeśli chodzi o muzyczny fenomen: Led Zeppelin, Black Sabbath i wspomniane wcześniej Deep Purple.

W 1970 roku Black Sabbath, który zaproponował słuchaczom muzykę ciężką i mroczną, wydał aż dwa studyjne albumy, natomiast Led Zeppelin, który z kolei rok wcześniej wypuścił na rynek dwie płyty zdobywając tym samym mocną pozycję na rynku (szczególnie za sprawą drugiej płyty), w 1970 roku uraczył nas muzyką łagodniejszą, co jednak nie znaczy, że mniej udaną.

Do tego zestawu dołóżmy jeszcze nowy album Deep Purple z 3 czerwca 1970 roku i mamy naprawdę ciężki wybór.

Osobiście z tej trójki najbliższy memu sercu (obok zespołu Led Zeppelin) jest właśnie ta ostatnia grupa, więc "Deep Purple In Rock" plasuje się u mnie na pierwszym miejscu, jeśli chodzi o te legendarne albumy.

Na to wydawnictwo składa się jedynie siedem utworów, ale każdy z nich jest na tyle doskonały, że nie przeszkodziło to w tym, żeby uznać je za najlepszy (bądź jeden z najlepszych, jak kto woli) album w dorobku grupy. Należy dodać, że po dwudziestu pięciu latach od wydania, album wznowiono na CD i posiada on aż dwadzieścia (!) utworów. Taką też wersję posiadam w swojej kolekcji.

Jednym z moich ulubionych utworów na płycie (zresztą również w całym dorobku zespołu) jest antywojenny "Child In Time", który trwa aż dziesięć minut i czternaście sekund.


 

Mogę śmiało napisać, że w tym utworze muzycy ukazali nam cały wachlarz swych umiejętności; szczególnie urzeka mnie ten niedościgniony wokal Iana Gillana (nawiasem mówiąc, mojego ulubionego wokalisty) oraz gitarowe szaleństwo jednego z najlepszych "wioślarzy" w historii rocka - Ritchiego Blackmore'a.

Grzechem byłoby tutaj pominięcie nieżyjącego już Johna Lorda, który wyczarowuje na swych organach Hammonda niesamowite dźwięki.

Ten muzyk również zasługuje na miano jednego z najlepszych klawiszowców w historii muzyki (dla mnie od lat numer jeden).

Krótko - "Child In Time" to jedna z najlepszych kompozycji w historii muzyki; osobiście najlepiej "smakuje" mi w słuchawkach podczas zmroku.

Na płycie mamy również "Bloodsucker", który kojarzy mi się przede wszystkim z tym fenomenalnym krzykiem Gillana. 


 

Któż powiedział, że krzyk kojarzy się z negatywnym odczuciem?

"Speed King" to kawałek otwierający album i (znowu!) jeden z lepszych dzieł tego zespołu.

Słuchając go nie dziwi fakt, że zespół przyczynił się do powstania muzyki heavy metalowej.


 

W zespole Deep Purple od początku jego istnienia występuje jeden z lepszych perkusistów w historii muzyki - Ian Paice (obok Johna "Bonzo" Bonhama i Dave'a Lombardo należy do moich ulubionych perkusistów).

Jeden z wielu przykładów jego wielkości możemy doświadczyć pod koniec utworu o tytule "Flight of the Rat", gdzie raczy uszy świetną kanonadą perkusyjną.

   Mając w pamięci kruchość tego składu - konflikt na linii Gillan-Blackmore z każdą chwilą nabierał na sile - żałuję, że temu genialnemu zespołowi nie dane jest tworzyć w tym składzie po dziś dzień. Okładka płyty ukazująca członków zespołu w kamieniu (trwałość) niestety nie okazała się prorocza.

Co prawda historia pokazała, że panowie starali się odstawić dawne urazy na bok, jednak nie wytrzymali zbyt długo.

Lista utworów:

1. Speed King

2. Bloodsucker

3. Child In Time

4. Flight of the Rat

5. Into the Fire

6. Living Wreck

7. Hard Lovin' Man

8. Black Night

9. Studio Chat

10. Speed King (piano version)

11. Studio chat

12. Cry Free (Roger Glover Remix)

13. Studio Chat

14. Jam Stew (Unreleased Instrumental)

15. Studio Chat

16. Flight of the Rat (Roger Glover Remix)

17. Studio Chat

18. Speed King (Roger Glover Remix)

19. Studio Chat

20. Black Night (Unedited Roger Glover remix)

Skład:

- Ritchie Blackmore - gitara

- Ian Paice - perkusja

- Ian Gillan - wokal

- John Lord - organy, instrumenty klawiszowe

- Roger Glover - gitara basowa

Ocena:

5/5








Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Defekt Muzgó - "Wszyscy jedziemy..." (1991)

Megadeth - "So Far, So Good... So What!" (1988)

Adele - "30" (2021)