Ga Ga - "Rebelia" (1993)
Gdy po raz pierwszy usłyszałam muzykę punkową, byłam nastoletnią dziewczyną. Nastolatką, która lubowała się w cięższej odmianie gitarowej muzyki, w heavy metalu. I to właśnie metal wraz z jego niezliczonymi odmianami sprawił, że punk, mimo, iż tekstowo do mnie trafiał, i z całą pewnością mogłam się z nim utożsamić, muzycznie nie był mi bliski. Punk w przeciwieństwie do metalu, był prosty. Mogłabym rzec, zbyt prosty. W tamtym czasie (zresztą nadal tak jest) kochałam się w skomplikowanych solówkach gitarowych, które „wycinali” muzycy metalowi, a w punk rocku z tymi solówkami, to… zresztą sami wiecie.
Jeśli chodzi o punka, w tamtym czasie słuchałam zaledwie kilku utworów z tego gatunku. Były to kawałki jastrzębskiej Wegetacji, Psów Wojny, słynnego KSU, Tiltu… W sumie wyjątkiem był album „Kolaboracja” grupy Dezerter, w którym się zasłuchiwałam.
Sceną, już tak na dobre, zainteresowałam się w wieku dwudziestu trzech lat. Moje podejście do punka zmieniło się diametralnie, gdy usłyszałam album „Walczmy o swoje prawa” załogi z Rzeszowa - Smar SW. To chłopaki zdołali „zarazić” mnie punk rockiem. Tym bardziej cieszy fakt, że kilka lat temu miałam okazję porozmawiać przy… herbacie z Yogim, gitarzystą kapeli; obecnie THCulture oraz TOWOT (chłopaki wykonują teksty Smaru SW w nieco zmienionym składzie oraz w hardcore’owej aranżacji). Zatem od tej rzeszowskiej kapeli wszystko się zaczęło, a potem poszło już z górki.
Dzisiejsza opinia dotyczyć będzie jednego z klasyków polskiej sceny punk; kapeli Ga Ga, która powstała po rozpadzie Zielonych Żabek (laureatów Jarocina 1988). Założycielem był były wokalista Żabek, Smalec. Nowy skład powołano w Jaworze w 1991 roku.
Co ciekawe, album, o którym będzie dziś mowa, został wydany w tym samym roku co niezwykle ważny dla mnie „Walczmy o swoje prawa” Smaru SW. Mowa oczywiście o „Rebelii” – jednego z najważniejszych albumów polskiego punk rocka, w roku 1993 wydany na kasecie przez wytwórnię Loud Out Records. Z kolei dopiero w 2018 roku pomyślano o tym, by słynna „Rebelia” pojawiła się na dwóch innych nośnikach: winylu oraz CD. Tym razem za wydanie kultowej „Rebelii” odpowiada LOU & ROCKED BOYS. I właśnie to wydanie (płytę CD) posiadam w swojej kolekcji, co zresztą możecie zauważyć na zdjęciu dołączonym do recenzji.
Wersja CD góruje nad kasetą tym, iż dodano do niej trzy dodatkowe utwory. Jakie? Są to utwory o następujących tytułach: „Młode wilki” (zanim trafił na CD, można go było usłyszeć na kasetowej składance o tytule „CZADU” (1993), w towarzystwie takich kapel jak: Fort BS, Sedes oraz Sajgon), „Uśmiech” oraz „Kochaj mnie”. A skoro o ostatnim z nich mowa… Kto powiedział, że punk nie może być romantyczny? 😉 W tym momencie przypomniała mi się pewna scena z filmu „Wszystko, co kocham”. Czas akcji to początek lat 80. w Polsce (niezwykle gorący okres, jak pamiętamy z historii), przypominam, że obraz miał swoją premierę w 2009 roku. Film opowiadał o życiu Janka, młodego punkowca. Ale do rzeczy. O jaką scenę mi chodziło? Otóż Janek, wracając ze szkoły, odprowadzał dziewczynę. Sympatia punkowca zapytała, jak nazywa się zespół, w którym śpiewa. „W.C.K.” – odpowiedział chłopak. „Wszystko, co kocham” – dodał, patrząc wymownie na Basię. „Jesteś jednak romantyczny” – zawyrokowała dziewczyna. „Ale muzyka nie jest romantyczna” – odrzekł Janek. „A skąd ty to możesz wiedzieć? – zapytała. Janek się zaśmiał. „Punk? Nie może być romantyczny”. „Wszystko może” – odpowiedziała dziewczyna. Tak. Zdecydowanie punk bywa romantyczny („Kochaj mnie, bo tego potrzebuje!”), czego dowodem jest chociażby ten kawałek.😊
„Anarchia wszędzie i zawsze”! Ach, ten numer już na wieki będzie kojarzył mi się z jedną z moich powieści, a ściślej mówiąc, mam na myśli moje najnowsze dzieło, czyli „Miłość w rytmie punk rocka”;
chłopcy z irokezami na głowach wyśpiewywali ten utwór przy ognisku. 😊
Z kolei „Olevay system” to jeden z najpopularniejszych kawałków Smalca i spółki. Ma on typową – jak na punka przystało – prostą konstrukcję, bo trzeba przyznać, że albumowi „Rebelia” daleko do typowego prostego punkowego grania (dominują pulsujące, transowe rytmy). „Trzy akordy darcie mordy” – jak mawiają w stosunku do tego typu grania, z pewnością nie pasuje do tego albumu (sam „Faraon” trwa ponad dziesięć (!) minut, w ogóle krótkich, typowych punkowych numerów (powiedzmy ponad dwuminutowych) tutaj jak na lekarstwo). Pamiętam ten moment; katowicki Punk Fest 2018 i niezwykłe ożywienie publiczności, gdy zaczęto grać ten kawałek. „Olevay system” to legenda, tak samo jak album „Rebelia” oraz sama Ga Ga oczywiście. „Szczur”, kawałek, który rozpoczyna album, niebezpiecznie kojarzy mi się z obecnymi realiami, a przecież od 1993 roku minęło prawie trzydzieści lat!
„(…) Małoletnie prostytutki na ulicach wielkich miast.
Edukacja religijna, religijna edukacja”.
A ponadto niezgoda na zastaną rzeczywistość, czyli uniwersalne teksty, tak charakterystyczne dla tego typu muzyki:
„(…) Nie wiem, czy to dobrze wiedzieć, że to chory kraj, że ten system jest zły.
(…)
Nie jestem oswojonym szczurem, ale nie umiem uciec ze swojej klatki”.
W punkt. Jesteśmy takimi szczurami w otaczającej nas rzeczywistości, w systemie, który nam narzucono, a który niekoniecznie nam służy.
Jako ciekawostkę dodam, że m.in. ten właśnie utwór Ga Ga zagrała w 1992 roku na jarocińskim festiwalu, który zresztą wygrała… Choć nie o tym tak naprawdę chciałam napisać. 😉
Występ z Jarocina transmitowano w… TVP. Rzecz na te czasy wręcz niewyobrażalna.
W tym miejscu oddajmy głos samemu liderowi: „Byliśmy przesiąknięci anarcho-wolnością. Jeden system odchodził, a drugi dopiero tu przychodził – my korzystaliśmy z tego całego zamieszania – nasz koncert z Jarocina 92 na żywo transmitowała TVP bez żadnej cenzury!”
Wspomniany już przeze mnie wcześniej dodatkowy utwór „Młode wilki” niesie ze sobą pozytywny przekaz, dodaje siły i wiary, pokazuje, że choć sytuacja jest niezwykle beznadziejna, trudna, mimo wszystko… po prostu „Wstawaj i walcz!”.
„Jak mogę wstać, kiedy leżę, a on trzyma buta na mojej twarzy,
Jak mogę walczyć, kiedy jestem taki mały, a on jest taki wielki.
(…)
Wstawaj i walcz!
Upomnij się o swoje prawa, nigdy, nigdy się nie poddawaj!"
„Siła za siłę”, to obok „Olevay…” kawałek, który dotarł
do moich uszu jako drugi, jeśli chodzi o tę kapelę. To swego rodzaju protest.
Wobec kogo? Sami się przekonajcie. Nie ma wątpliwości, że są to mocne słowa,
ale przecież właśnie taki jest punk. Tutaj nie da się inaczej, tutaj trzeba
walczyć, by przetrwać, można by rzec. Mam jeszcze jedno wspomnienie związane z tym utworem; katowicki Punk Fest i słowa mężczyzny, który mi towarzyszył tego dnia: "Malutka, a teraz odsuń się na bok" - rzekł z troską w głosie, podczas tego utworu, w momencie, gdy ów utwór nabierał "mocy". :D Tak, do tańca pogo z pewnością się nie nadaję. :D Ta moja pamięć szczegółowa... ;)
„Mówisz siła za siłę, to takie samo zło.
Ty jesteś tam i światło w twoje oczy.
Ja tutaj jestem i wiem wiem ,że kiedy pięść za pięść, to nie ma grzechu.
Nie ma, nie ma, nie ma grzechu.
Tutaj siła za siłę”.
Anarcho-punkowe teksty Smalca zdecydowanie trafiają do mojego umysłu i serca. Bardzo żałuję, że nie mogłam uczestniczyć w jarocińskim koncercie w 1992 roku, ale wtedy miałam zaledwie kilka miesięcy (przyszłam na świat w marcu 1992). Musiało upłynąć wiele lat, bym miała okazję uczestniczyć w tym wspaniałym muzycznym wydarzeniu. Rzecz zadziała się kilka lat temu w Żorach, w popularnym pubie. Smalec powrócił pamięcią do wspomnień, do roku 1993, kiedy to po raz pierwszy przyjechali do tego śląskiego miasteczka i zostali niezwykle „ciepło” przyjęci przez grupę skinheadów. Nieprzychylnie nastawiona grupa zaczęła rzucać kamieniami w okna… W takich momentach jednak cieszy fakt, że w czasach popularności punk rocka byłam niemowlęciem oraz małą dziewczynką. 😉 Z żorskiego koncertu jeszcze jedna sytuacja szczególnie utkwiła mi w pamięci: gdy chłopaki zakończyli planowany set, publiczność nie miała najmniejszej ochoty, by zespół zszedł ze sceny. Zatem punki zagrały ponownie. Czas mijał, a na scenie pozostał tylko Smalec. Grał, śpiewał… Koncert przedłużył się do późnych godzin. Ach, cóż to było za wydarzenie! W tym muzyku słychać i widać było pasję oraz miłość do muzyki! Jeśli chodzi o mnie, zwykłam mówić, zapożyczając wtedy fragment utworu bluesowej legendy, grupy Dżem, że „wehikuł czasu – to byłby cud”. Chciałabym móc przenieść się choć na chwilę w tamte odległe czasy, by móc uczestniczyć w koncertach ulubionych zespołów (bo przecież nie tylko grupę Smalca mam na myśli).
Wracając do „Rebelii” – to z pewnością płyta – pomnik. I nie boję się użyć tego słowa, ponieważ zdaję sobie doskonalę sprawę z tego, że to określenie wcale nie na wyrost.
Każdy szanujący się fan punk rocka powinien ją znać.
Lista utworów:
1. Szczur
2. Siła za siłę
3. Rebelia
4. Anarchia wszędzie i zawsze
5. Wojna światów
6. Olevay system
7. Polskie ulice to wojna
8. Układ początkowy
9. Faraon
10. Miasto i ogień
11. Korytarze
12. Młode wilki
13. Uśmiech
14. Kochaj mnie
Ocena:
5/5
Komentarze
Prześlij komentarz