Ich Troje - "The Best Of Ich Troje" (2003)
Zespół Ich Troje został powołany do życia 3 listopada 1995 roku, a więc, wystarczą nam podstawowe umiejętności matematyczne, by dojść do wniosku, że grupa w tym roku świętuje dwadzieścia siedem lat (!) istnienia. Jak ten czas leci! Album, o którym dziś będzie mowa, został wydany już w kolejnym wieku, bowiem w roku 2003. Nie da się ukryć, że jest to wyjątkowy okres w historii zespołu – jest zwieńczeniem pewnych etapów w jego karierze. Jakich? Tyle w ramach wstępu. Zapraszam do dalszej lektury.
Mamy rok 2003. Zespół Ich Troje znajduje się w szczytowym okresie swojej popularności. To przecież w tym roku grupa pojechała do Rygi; to właśnie tam odbył się kolejny już Festiwal Eurowizji.
Trzeba jednak dodać, że konkurencja do miana polskiego reprezentanta, który pojedzie na Eurowizję, była niemała; startował m.in. bardzo popularny na początku obecnego wieku zespół Blue Café (hit „You May Be In Love” – nawiasem mówiąc, udało się zespołowi już rok później – zostali polskim reprezentantem w 2004 roku; Tatiana i koledzy pojechali wtedy do Stambułu), Wilki z utworem „Here I Am”, który po preselekcjach również stał się hitem i został dołączony do reedycji bestsellerowego albumu „4” oraz Magda Femme & Spotlight z utworem „I Believe You”, który znalazł się na trzecim krążki artystki -„Extremalnie” – który został wydany rok później. Warto wspomnieć, że Magda Femme była pierwszą wokalistką zespołu Ich Troje. Mimo tych niezwykle popularnych nazw oraz nazwisk, Ich Troje w tamtym czasie było bezkonkurencyjne – widzowie zdecydowali, że to właśnie im przypadnie miano reprezentowania Polski w tym popularnym konkursie.
A skoro od Eurowizji zaczęłam, zacznę od utworu, który zaprezentowali specjalnie na tę okazję – „Keine grenzen/żadnych granic”, a który doceniła także europejska publiczność, dzięki której zespół uplasował się na siódmej (!) pozycji w tabeli. Pamiętam te emocje, pamiętam ten moment, w którym, będąc wtedy jedenastoletnią dziewczynką, oglądałam wtedy z zapartym tchem występ mojego ulubionego zespołu na tej wyjątkowej scenie, modląc się jednocześnie o dobre miejsce.
Tak, ulubionym zespole, bo na początku lat dwutysięcznych nie było dla tej małej dziewczynki, jaką w tamtym okresie byłam, lepszej grupy. Darzyłam ten zespół uwielbieniem do tego stopnia, że z moją przyjaciółką z dzieciństwa udawałyśmy członków zespołu, co było dla nas najlepszą formą spędzania wolnego czasu (pozdrawiam Natalko). 😉 Ech… wspomnienia… Pamiętam, że za każdym razem wcielałam się w postać lidera zespołu, Michała Wiśniewskiego, zaś ona była jedną z wokalistek (w zależności od potrzeb: Magdą, Justyną lub Anią ). :D I tutaj przechodzimy do innych wspomnień; w tamtym czasie zachęcałam do zabawy „w Ich Troje” również moją Mamę – odtwarzałyśmy wtedy ten słynny eurowizyjny występ. Mama zakładała czerwoną perukę, udając tym samym Michała Wiśniewskiego przemieszczającego się po całej scenie (również wychodzącego poza nią), zaś ja wcielałam się w rolę „ułożonej” Justyny Majkowskiej. Przyznam, że wyśpiewywanie z mamą słów „żadnych granic, żadnych flag” to jedno z moich ulubionych wspomnień z dzieciństwa. Dałabym naprawdę wiele, by móc choć na chwilę powrócić do tamtych beztroskich czasów. Swoją drogą, cóż za zbieg okoliczności! W momencie, gdy o tym piszę, z głośników wieży płyną słowa utworu Varius Manx: „Tak chcę znowu wrócić choć na kilka chwil…” – może zespół już nie ten sam, ale słowa idealnie wpasowały się w moje myśli! 😊
„Keine grenzen…” to utwór zaśpiewany w trzech językach: polskim, niemieckim oraz rosyjskim.
Utwór z bardzo fajnym przekazem, co nie ulega wątpliwości. O równości, o braku podziałów.
Co nie dziwi, singiel ten również stał się hitem (chyba jak każdy w tamtym okresie, jeśli chodzi o zespół Ich Troje). I właśnie ten utwór ukazał się na składance z największymi hitami grupy – „The Best Of Ich Troje”. Warto dodać, że ta składanka ukazała się w dwóch wersjach – jednopłytowej oraz dwupłytowej. Ja mam wersję jednopłytową, na której znalazły się w sumie cztery premierowe utwory (w tym wspomniane „Keine Grenzen…”), zaś całość składa się z piętnastu utworów.
We wkładce do płyty można przeczytać, że według Michała Wiśniewskiego „Keine Grenzen…” jest „hymnem jednoczącej się Europy”. A teraz wróćmy na chwilę do roku 2022 i spójrzmy w stronę naszej wschodniej granicy… A mogło być tak pięknie. ☹
Na moją wersję płyty „The Best Of Ich Troje” składają się utwory pochodzące z płyt „Intro” („Ci wielcy” oraz „Prawo”; jednak tutaj w wykonaniu ówczesnej wokalistki, Justyny Majkowskiej, bo należy pamiętać, że w oryginale zaśpiewała ją jej poprzedniczka, Magda Femme), „3” (pierwszy wielki hit zespołu, przy czym cover niemieckiego zespołu Die Toten Hosen – „A wszystko to… (bo ciebie kocham!” – ach ten punkowy klimat teledysku! <3), „Ad. 4” („Powiedz”, „Razem a jednak osobno”, „Zawsze z tobą chciałbym być… (przez miesiąc!)”) oraz „Po piąte… a niech gadają!” („Mam już dość”, „Tango straconych”, „Kochaj mnie kochaj” (wersja polska), „Tobą oddychać chcę” oraz „Kochać kobiety"). Przejdźmy teraz do premierowych utworów; poza wspomnianym już utworem z Eurowizji.
Płytę otwiera energiczne „Pokaż swoją twarz” i gdy zagłębię się w otchłań wspomnień, przed oczami staje mi Michał Wiśniewski wykonujący ten utwór w masce. Utwór opowiada o tym, że bez względu na okoliczności warto pozostać sobą.
„Zaufaj mi skarbie i bądź sobą, ok?
Tylko wtedy coś wygrasz, bo czym więcej tym mniej.
Wszystko jedno jaką rolę chciałabyś grać.
Kiedy zmienisz się całkiem, to nie będę chciał cię znać.”
O jakiej roli mowa? W tamtym okresie Marta „Mandaryna” Wiśniewska, ówczesna żona Michała, zapragnęła zostać aktorką. Tak, pamiętam to wszystko, ponieważ, jak już wspomniałam, byłam wielką fanką zespołu, toteż namiętnie oglądałam emitowany w tamtych czasach program „Jestem jaki jestem”. :D
„Babski świat”, który również wylądował na singlu, to już klasyka. Tym razem słowa podobno skierowane są do Justyny Majkowskiej, która w tamtym czasie postanowiła opuścić szeregi grupy:
„Czy przypominasz sobie stary przyjacielu
Jak powiedziałeś, że z tą tu już aż po grób
Wniosła tak wiele aż znów się wtedy chciało żyć
Choć poszła była wypijmy za nią chlup!
Za cały
babski świat
Za każdą z naszych bab
Za każdą co nas zna
Pijmy do dna”.
„Na Na Na”, w przeciwieństwie do „Babskiego świata”, który Michał zaśpiewał wraz z Jackiem Łągwą, kompozytorem i drugim wokalistą grupy, zostało wykonane przez Michała oraz… Niemkę, Elli Mücke, która miała zastąpić uwielbianą przez fanów Justynę.
Przyszłość zweryfikowała te plany. Ostatecznie miejsce Justyny zajęła Ania Świątczak. Co było tego powodem? Podobno Ellie, mimo wielkich chęci, nie zdołała poradzić sobie z naszym rodzimym językiem na tyle, by objąć funkcję nowej wokalistki grupy. Czy to dobrze? Pewnie tak. Zresztą, jeśli porównać obie panie pod względem wokalnym, zdecydowanie bardziej do gustu przypadł mi wokal Ani. Mało tego, jest ona moją faworytką (tuż obok Magdy Femme) pod względem wszystkich wokalistek tego zespołu (a było ich trochę).
Jak wypada sam przekaz utworu? Zdecydowanie na plus.
Pamiętam, że
razem z Ellie powstało coś takiego, jak „Troje”- jeśli dobrze pamiętam, Michał,
Jacek oraz wspomniana Ellie wystąpili również w niemieckich preselekcjach do
Eurowizji. To niesamowite uczucie, jak podczas pisania tej recenzji gdzieś te wspomnienia, o których istnieniu nie byłam nawet świadoma, zaczynają wydostawać się na światło dzienne. :)
„Woda
za ogień i dobro za zło.
A miłość za miłość, bo dobrze nam z nią!
Pokój za wojnę, a kwiaty za broń.
A miłość za miłość, bo dobrze nam z nią!”.
Ten pokojowy przekaz mówi sam za siebie. 😊
„The Best Of Ich Troje” jest drugim „bestowym” albumem (przynajmniej oficjalnie) w karierze grupy. Pierwszy ukazał się jeszcze w 1999 roku, czyli w czasach, gdy zespół współpracował jeszcze z Magdą Femme. Na album złożyły się piosenki z dwóch pierwszych albumów („Intro” oraz „ ITI CD”), które zostały wydane jeszcze pod skrzydłami firmy KOCH International Poland, z którą zespół miał złe doświadczenia. Ten składankowy album został wydany przez KOCH w momencie, gdy grupa miała już podpisany kontrakt z Universal Music Polska, mało tego, kilka miesięcy wcześniej została wydana trzecia płyta zespołu, już pod skrzydłami nowego wydawcy.
Ale miało być o drugiej „bestowej” płycie. Ta płyta bez wątpienia zamyka pewne etapy w karierze grupy. Po pierwsze, ukazanie się tej płyty zbiegło się w czasach z apogeum popularności zespołu (potem było już tylko gorzej) oraz odejściem Justyny Majkowskiej, przez wielu uważanej za najlepszą wokalistkę w historii grupy – osobiście do niej nie należę.
Ten niebieski album z gołębiami należy do ścieżek dźwiękowych mojego dzieciństwa. Towarzyszył mi nawet na… wychowaniu fizycznym w szkole. Tak. Nauczycielka wychowania fizycznego pożyczyła tę płytę od jednego z uczniów, w efekcie przez całą lekcję towarzyszyła nam – dzieciakom z podstawówki – muzyka najpopularniejszej ówcześnie grupy w kraju.
Lista utworów:
1. Pokaż swoją twarz
2. Mam już dość
3. Powiedz
4. Babski świat
5. Razem a jednak osobno
6. Tango straconych
7. Kochaj mnie kochaj (wersja polska)
8. A wszystko to... (bo ciebie kocham)!
9. Keine grenzen/żadnych granic
10. Ci wielcy
11. Tobą oddychać chcę
12. Prawo
13. Kochać kobiety
14. Zawsze z tobą chciałbym być... (przez miesiąc)!
15. Na Na Na (polska wersja Liebe Macht Spass)
Skład:
- Justyna Majkowska - wokal
- Michał Wiśniewski - tekst, wokal
- Jacek Łągwa - muzyka, wokal
Ocena:
trudno mi ją ocenić. Mając na względzie sentyment: 5/5
Jeśli chodzi o muzyczną zawartość tego krążka, jestem zwolenniczką wcześniejszego wcielenia zespołu, czyli wersji z lat 90.
Komentarze
Prześlij komentarz