Halina Mlynkova - "Etnoteka" (2011)

 

Halina Mlynkova przyszła na świat w Trzyńcu (Czechy) w tysiąc dziewięćset siedemdziesiątym siódmym roku. Polskiej publiczności znana przede wszystkim jako wokalistka popularnego przed laty zespołu Brathanki, którego czasy świetności datuje się na początek XXI wieku.

Jak do tego doszło, że w mojej kolekcji znalazł się debiutancki album Haliny? To naturalna kolej rzeczy; będąc fanką muzyki proponowanej przez wyżej wspomniany zespół, po latach postanowiłam sprawdzić, jak radzi sobie ich najpopularniejsza wokalistka – w końcu to w czasach, gdy Halina stała za mikrofonem zespół cieszył się największą popularnością. 

W epoce Internetu ta sztuka jest dziecinnie prosta; wystarczyło wpisać w wyszukiwarkę imię i nazwisko wspomnianej wokalistki, by zalał mnie ogrom informacji na jej temat.

To właśnie wtedy doszłam do momentu, w którym trafiłam na „Etnotekę” – debiutancki album, który wydała po ośmiu (!) latach od odejścia z macierzystej grupy (płyta ukazała się 7 listopada 2011 roku).

Na album składa się dwanaście utworów w klimacie muzyki etnicznej (stąd tytuł krążka).

Halina zabiera słuchacza w muzyczną podróż po Afryce, Azji, Ameryce Łacińskiej i Południowej, nie pomijając przy tym Europy.

Nie jestem osobą, która zwraca szczególną uwagę na oprawę graficzną albumów muzycznych, ale ten jest jednym z wyjątków – już sam wygląd debiutu byłej wokalistki Brathanków sugeruje, z jakimi dźwiękami będziemy mieli do czynienia. Na okładce dominują żywe, ogniste kolory (i te pióra!).

W większość tekstów na płycie zaangażowana jest sama wokalistka (w większości jako współautorka), zaś za produkcję odpowiedzialny jest Robert Amirian (znany przede wszystkim ze współpracy z zespołem Varius Manx), co nie znaczy, że jego rola ogranicza się jedynie do produkcji. Amirian jest odpowiedzialny również za teksty, które wyśpiewuje Halina.

Teksty, pomimo tego, że współtworzą je mężczyźni („Zmierzch 2012” Halina napisała wspólnie z ówczesnym mężem, aktorem Łukaszem Nowickim) są szalenie kobiece. Zaznaczam, że nie jest to żadna sugestia, która podpowiada, dla kogo ta płyta została stworzona. Nie. To nie jest płyta dla kobiet (a przynajmniej nie tylko).

„Przegapiona” - jeden z moich ulubionych utworów – opowiada o kobiecie wyzwolonej, kobiecie niezależnej, i wreszcie kobiecie, która wie, czego chce.

„Przegapiłeś kochany swój czas

Zagapiłeś na siebie nie raz

I już nic nie zostało nam z nas

Mówię ci to ja

Przegapiona”.


 

A co z singlami? Pierwszym singlem promującym płytę jest utwór „Kobieta z moich snów”, który ukazał się na długo przed premierą płyty – 20 maja 2011 roku.

Opowiada on o kobiecie, która przełamuje swoje bariery, kobiecie, która wreszcie przestaje się bać, pokazuje siebie taką, jaką jest naprawdę.

„Śniłam czyjś sen i przespałam wiosnę

Zbudziłam się i mam nowy plan

Teraz przede mną jest lato gorące

A za mną klatka ze ścian

(…)

Już dziś chcę nie bać się słów

Od dziś chcę sobą się czuć

(…)”.

Natomiast singlem numer dwa (i ostatnim) jest „Dziwogóra”. Utwór ten otwiera płytę, i gdybym miała wybierać, z pełnym przekonaniem mogę rzec, że jest to mój ulubiony numer z debiutanckiego albumu (co ciekawe, Haliny również!), a jeden z najlepszych w całej karierze solowej. „Dziwogóra” ukazała się na małej płycie dopiero 27 stycznia 2012 roku.

O czym opowiada ten utwór? W tym miejscu oddam głos samej artystce – wypowiedź pochodzi z wywiadu, który ukazał się trzy tygodnie po premierze „Etnoteki”:

„Ten tekst ma dwa znaczenia. Słowa: "pójdę z tobą, dokąd chcesz, choćby dziś" można rozumieć dwojako. Pierwotny zamysł tej piosenki to dwie natury kobiety, która zmaga się ze swoim drugim ja. Natomiast można go też postrzegać, jako relacje damsko-męskie”.


 

Halina nie zapomniała o swojej przeszłości; na płycie mamy ukłon w stronę grupy Brathanki. Ukłon w postaci utworu nawiązującego do najsłynniejszego przeboju grupy. Pamiętacie „Czerwone korale”? Sięgnijcie pamięcią; jak zakończyła się ta historia dla bohaterki utworu? Przypominacie sobie? Delikatnie mówiąc, niezbyt optymistycznie. W takim razie posłuchajcie nawiązania do tego utworu. Po jedenastu latach od premiery przeboju słynnej grupy, ukazuje się odpowiedź – „Dałeś czerwone korale”.

„Dałeś kiedyś mi korale

Co czerwone niczym wino

Noc zakryła serce szalem

Szal zapłakał nad dziewczyną

Teraz serce me

Serce me

Serce me

Dla innego bije

Teraz wreszcie wiem

Wreszcie wiem

Wreszcie wiem

Że naprawdę żyję”.

Jak widzimy (czy słyszymy) ostatecznie historia zakończyła się dobrze. Co ciekawe, zarówno „Czerwone korale”, jak i „Dałeś czerwone korale” wyszły spod pióra tego samego autora – Zbigniewa Książka.

A skoro jesteśmy przy twórcach, którzy współpracowali z Brathankami – na płycie usłyszymy również świetnego gitarzystę, Jacka Królika, który zakończył swoją współpracę z grupą kilka lat po odejściu Haliny.

Co słychać (i to dosłownie! 😉) w warstwie muzycznej? Oj, tutaj dzieje się naprawdę sporo. Jak wspomniałam na początku, płyta inspirowana jest muzyką etniczną, krótko mówiąc: muzyką świata.

Słychać tutaj między innymi: flet, skrzypce, fujarki, mandolinę, akordeon, kontrabas, fortepian, konga, a nawet… palmas (dłonie – rytmika) oraz bezprogową gitarę basową.

Wbrew pozorom, całość idealnie się integruje i przyznam, że pewnego razu, będąc w trakcie odsłuchu „Etnoteki”, przyszła mi do głowy myśl, że żałuję, iż do płyty nie dołączono drugiego krążka z zapisem wersji instrumentalnej. Muzyka jest tak różnorodna i ciekawa, że z pewnością album by tylko zyskał na takim wydaniu.

Z powyższej wypowiedzi można wysnuć wniosek, że najsłabszym ogniwem na tym albumie jest kondycja głosu Haliny. Nic bardziej mylnego! Za każdym razem, gdy słyszę to, co wokalistka wyprawia ze swoim głosem na „Etnotece”… Za każdym razem mój podziw dla jej talentu tylko wzrasta, a musicie wiedzieć, że przesłuchałam ten album… wiele razy. Naprawdę wiele. Nie jestem w stanie zliczyć ilości odsłuchań.

  Tego nie da się opisać – po prostu sięgnijcie po ten album, by przekonać się, że nad całością pracowali ludzie, którzy mają w sobie zarówno ogrom talentu, jak i wielką pasję.

Na sam koniec powrócę do mojej wcześniejszej wypowiedzi, w której dałam do zrozumienia, że pomimo tematyki tekstów, płyta, wbrew pozorom, nie jest skierowana wyłącznie do odbiorców płci pięknej.

I tak jak poprzednio, najlepiej będzie, gdy oddam głos samej Halinie:

„Ona opowiada o kobietach, ale znam wielu mężczyzn, którzy jej też słuchają. Muzyka nie zna granic, nie zna płci. To jest historia o kobiecie, która może być postrzegana także oczami mężczyzny”.

„Muzyka nie zna granic, nie zna płci”. I w dużej mierze dzięki temu tkwi w niej to piękno.

 Lista utworów:

1. Dziwogóra

2. Daj siebie

3. Kobieta z moich snów

4. Tego nie zmienię

5. Przegapiona

6. Zmierzch 2012

7. Dałeś czerwone korale

8. Północny wiatr

9. Bez pożegnania

10. Podróż

11. Ostatnie tango

12. Za młoda na miłość

Ocena:

5/5

 

 

 

 

 

 

 

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Defekt Muzgó - "Wszyscy jedziemy..." (1991)

Megadeth - "So Far, So Good... So What!" (1988)

Adele - "30" (2021)