Christina Aguilera - "Stripped" (2002)

                                                                    

Christina Aguilera zdobyła międzynarodową popularność za sprawą debiutanckiego albumu, który ukazał się w 1999 roku. Wokalistka należy do tego typu artystów, których imię i nazwisko kojarzy chyba większość z nas. Nie przesadzę ani odrobinę, gdy uznam, iż artystka jest fenomenem na skalę światową.

Moje pierwsze skojarzenie z tą postacią, to hit "Genie in a Bottle" ze wspomnianego już debiutu. Jednak dziś będzie o innej płycie. "Stripped" ukazał się w październiku 2002 roku, w momencie, gdy byłam dziesięcioletnią dziewczynką. Moje skojarzenia związane z płytą?

Okładka. Ta słynna okładka, na której zaledwie dwudziestodwuletnia artystka pozuje na białym tle. Jednak nie tło stanowi o tym, że okładka przyciąga uwagę.

Spojrzenie przyciąga sama wokalistka, która co prawda ma na sobie długie spodnie, jednak wyzywająca poza i biustonosz, który ukryty jest za kaskadą długich włosów - to wszystko nie pozostawia zbyt dużego pola wyobraźni.

Jednak dziesięcioletniej dziewczynce, którą byłam na początku obecnego wieku, szczególnie zapadła w pamięć dolna część garderoby Christiny. Pamiętam, że zazdrościłam jej tych spodni. ;) Ale co z warstwą muzyczną? Zapewne Was zaskoczę, ale moje jedyne skojarzenie, dosłownie JEDYNE, które związane jest z albumem "Stripped", to... te spodnie. Naprawdę.

Jak widzicie, moje wspomnienia związane z tym albumem, nie miały absolutnie nic wspólnego z jego muzyczną zawartością. Dopiero po wielu latach postanowiłam zapoznać się z muzyką, która skrywa się za jedną z najbardziej charakterystycznych popowych okładek wszech czasów.

 

"Stripped" (ang. obnażony) był punktem zwrotnym w karierze Amerykanki. O ile na debiutanckim albumie - do trzeciego włącznie - wokalistka prezentowała ugrzeczniony, słodki, wręcz cukierkowy wizerunek, na czwartym postanowiła zerwać z tą stylistyką (wspomniałam już wcześniej o okładce omawianego albumu; zestawcie sobie ją z okładką pierwszej płyty, a wszystko stanie się jeszcze bardziej oczywiste), co oczywiście nie dotyczyło tylko i wyłącznie wyglądu zewnętrznego. Muzyka na "Stripped" znacznie odbiega od poprzednich trzech albumów.

Zanim zacznę omawiać poszczególne utwory, zacytuję wypowiedź wokalistki, która tłumaczy tę zmianę: "Byłam częścią wielkiego zjawiska popowego szaleństwa, prawdziwego fenomenu, stałam się przesłodzonym ciastkiem, ale wcale nim nie byłam; musiałam to zakończyć i trzymać się od tego wizerunku z dala. Dlatego nadałam dziełu tytuł "Stripped", ponieważ jest ono o byciu emocjonalnie zredukowanym i całkiem nagim, by móc otworzyć swoją duszę i serce".

Czwarty krążek odbiega dosłownie od wszystkiego, z czego dotychczas kojarzono artystkę.

Nawet ilość utworów na albumie nie należy do standardowych; na "Stripped" mamy ich aż dwadzieścia, a przecież zwykle na płytach widnieje liczba dwanaście lub czternaście (i to dotyczy nie tylko krążków Christiny).

Należy dodać, że z tych dwudziestu możemy wyróżnić cztery miniatury, czyli intro "Stripped Intro" - i tutaj również rzecz nietypowa - mimo, iż kompozycja trwa zaledwie minutę i trzydzieści dziewięć sekund, nie należy ona do słabszych momentów na płycie. Tak, piosenka, intro, które rozpoczyna album, jest na tyle interesujące, że z pewnością należy do najmocniejszych momentów na płycie. To stwierdzenie może zaskoczyć niejednego czytającego te słowa, ale jak dowiecie się trochę później, "Stripped", to jedna z tych płyt, która nie posiada złych, czy nawet średnich momentów.

Pozostałe krótsze momenty to: "Primer Amor Interlude" (trwający niecałą minutę), "Loves Embrace Interlude" (trwa niecałe pięćdziesiąt sekund) oraz "Stripped Pt. 2" (podobnie jak w przypadku poprzedniego utworu).

Właściwie powinnam zacząć od stylistyki albumu. Zwykle określa się go mianem popu - zresztą ja sama używam właśnie tego terminu - jednak jest to spore uproszczenie.

O ile na albumie możemy usłyszeć wspomniany styl, jednak jest on zdecydowanie odmienny od popu, który cechuje poprzednie wydawnictwa. Pop na "Stripped" zdecydowanie nie jest delikatny ani słodki. Ale skoro zdecydowałam się na popełnienie recenzji tego krążka, czuję się w obowiązku rozłożenia tego albumu na czynniki pierwsze.

Czwarte dzieło wokalistki wyróżnia się różnorodnością stylistyczną; prócz popowych rytmów, usłyszymy tutaj takie gatunki muzyczne, jak: soul, flamenco, gospel, R&B, rock a nawet hip-hop.

A skoro o tym ostatnim mowa... to właśnie niegrzeczne "Dirrty" zostało wybrane na singiel numer jeden. Ten kontrowersyjny numer, z niemniej kontrowersyjnym teledyskiem -tuż przed premierą zdecydowano o cenzurze, jednak obraz do singla wciąż pozostawał niegrzeczny i wyuzdany - osiągnął gigantyczny sukces w Europie, a co ciekawe, w ojczyźnie wokalistki został średnio przyjęty. Jednak to właśnie głównie za sprawą kontrowersji zawartych w teledysku Aguilerę przestano kojarzyć z grzeczną i poukładaną dziewczyną. Od tamtej pory postrzegano Christinę jako wyzwoloną oraz pewną swojej seksualności młodą kobietę. Wokalistce w nagraniu towarzyszył raper o pseudonimie Redman.

Pomimo licznych kontrowersji teledysk zdobył cztery nominacje do MTV Video Music Awards (najlepszy teledysk żeńskiego artysty, najlepsza choreografia, najlepszy teledysk pop oraz najlepszy teledysk dance).

Należy dodać, że to nie jedyne wyróżnienia, które zdobył wideoklip.


 

Skoro jesteśmy przy rapie; na „Can’t Hold Us Down” Christinie towarzyszy Lil’ Kim, tym razem rap w kobiecym wykonaniu. Utwór, który ukazał się na singlu już w kolejnym roku, traktuje o podwójnych standardach wykreowanych przez społeczeństwo (kobieta – mężczyzna) oraz równouprawnieniu.


 

„Beautiful”, przepiękna ballada, która także została wydana na singlu (grudzień, 2002), została wyprodukowana przez Lindę Perry, znaną chociażby z występów w zespole 4 Non Blondes.

Piosenka zdobyła nagrodę Grammy za „najlepszy żeński występ pop”, a jakby tego było mało, uzyskała nominację w kategorii „piosenka roku”. Osobiście nie jestem zaskoczona zdobyciem największego muzycznego wyróżnienia – utwór poświęcony samotnym i odrzuconym osobom, traktujący o tym, by akceptować siebie, został brawurowo wykonany przez Aguilerę. Emocje towarzyszące temu wykonaniu udzielają się odbiorcy. Nie na darmo piosenka została okrzyknięta jednym z największych hitów początków XXI wieku. 



Jeden z moich ulubionych utworów amerykańskiej wokalistki – przy czym jedna z najlepszych ballad, jakie było mi dane usłyszeć – jest „I’m OK”. I tutaj podobnie jak w przypadku „Beautiful” – emocje towarzyszące temu nagraniu wkradają się do serca słuchacza. Podmiot liryczny opowiada o przemocy domowej; jest to niezwykle osobista piosenka Christiny – powraca w niej wspomnieniami do ojca.


 

A teraz nadeszła kolej na „Fighter” (singiel numer trzy, wydany w marcu 2003 roku), który osobiście jest mi najbliższy muzycznie. Dlaczego? Gitara elektryczna wyłania się tutaj na pierwszy plan (wokalistka zaprosiła do współpracy Dave’a Navarro, znanego chociażby z Red Hot Chili Peppers oraz Jane’s Addiction), choć oczywiście nie jest to typowe „brudne”, agresywne brzmienie, które najbardziej mi odpowiada. Powiedzmy, że w przypadku Christiny jest to niezły rockowy kawałek.

„Napisałam ten utwór na album „Stripped” i byłam niezmiernie zdeterminowana, by ukazać w nim, kim jestem. Mój pierwszy album był tym, czego chciała i co stworzyła wytwórnia. W czasie, gdy powstał, panował wielki boom na pop, a ja stałam się częścią tej fali. Czułam się stłamszona. Byłam jednak wdzięczna, że wczesny sukces pozwolił mi na wolność w pisaniu materiału na kolejną moją płytę. Napisałam „Fighter” podczas trasy promującej debiutancki album. Obmyślałam tytuły oraz idee na piosenki i wtedy postanowiłam, o czym dokładnie chcę śpiewać. Musiałam zastanowić się nam swoimi uczuciami oraz przeżyciami. Wiele nauczyłam się od czasu nagrania debiutanckiego krążka, co pozwoliło mi się rozwinąć. Przemyślałam decyzje, które podjęłam, pogodziłam się z tym, że nie zawsze wszystko idzie tak, jak tego chcemy; stałam się lepsza”.

Z pełnym przekonaniem stwierdzam, że wokal Aguilery perfekcyjnie odnajduje się także w ostrzejszych, bardziej agresywnych numerach. Marzy mi się, by Amerykanka nagrała typowo rockową płytę – byłoby czego posłuchać. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że to mało prawdopodobny scenariusz. A szkoda, bo mezzosopran, który osiąga podczas występów rejestr gwizdkowy mówi sam za siebie. Artystka była jedynym wykonawcą poniżej trzydziestego roku życia, który znalazł się na liście „stu najwybitniejszych wokalistów wszech czasów”. A najlepiej posłuchajcie po prostu kawałka „Fighter”.


 

„The Voice Within’”, czyli singiel numer cztery (listopad, 2003), to jeden z tych utworów, który w pełni ukazuje talent artystki. Uwielbiam ten numer, z pewnością jest to jedna z moich ulubionych piosenek tej wokalistki. Nie sposób przejść obojętnie obok tego wykonania. 


 

Z kolei soulowe „Impossible” (za aranżację i produkcję odpowiada Alicia Keys) przywodzi mi na myśl dawne czasy. Piosenka perfekcyjna, tak niepasująca do początków XXI wieku. Ale to oczywiście kolejny plus tej tak różnorodnej, a tak równej pod względem poziomu, płyty! Jeszcze wspomnę o przywodzącym na myśl latynoskie rytmy – „Infatuation”, „Keep on Singin’ My Song” – chór gospel oraz nawiązującym do rhythm and bluesa oraz soulu „Walk Away”. Sporo tej różnorodności gatunkowej, prawda?

 „Stripped” to jeden z najlepszych albumów w muzyce popularnej, jakie kiedykolwiek wydano. Tak jak wspomniałam wcześniej; różnorodność gatunkowa jest powalająca, a przy tym udało się Christinie to, co w przypadku takiej płyty jest bardzo trudne, wręcz niemożliwe do osiągnięcia: nie ma na niej słabych utworów. Krążek, pomimo zróżnicowania gatunkowego, jest niesamowicie równy. Nie wyobrażam sobie braku nawet jednej piosenki z całej dwudziestki, która znalazła się na albumie. Krążek bogaty w brzmienia oraz w emocje.

Ciekawostką jest fakt, że nawet w książce autorstwa Roberta Dimery’ego znalazło się dla „Stripped” miejsce. Jak brzmi tytuł tej książki? „1001 albumów, które musisz usłyszeć przed śmiercią”.

W lipcu 2016 roku każdy z członków brytyjskiej organizacji Official Charts Company” wyłonił swój "ulubiony album wszech czasów". Rob Copsey, redaktor naczelny witryny OfficialCharts.com, za swoją ulubioną płytę podał Stripped, argumentując: "W trakcie lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych większość albumów popowych zawierała jeden lub dwa zabójcze hity oraz masę nagrań na siłę wypełniających całość. W moich oczach Stripped Christiny Aguilery zmienił tę tendencję. To była inna płyta; popowa, lecz skomplikowana. Złożyły się na nią dwadzieścia utwory, (...) piosenki o feminizmie, seksie, szacunku do siebie samego, łżywych związkach." Sześć pierwszych kompozycji z albumu Copsey uznał za "popową perfekcję".

Płytę sprzedano w ilości trzynastu milionów trzystu tysięcy egzemplarzy.

Lista utworów:

1. Stripped Intro

2. Can't Hold Us Down

3. Walk Away

4. Fighter

5. Primer Amor Interlude

6. Infatuation

7. Loves Embrace Interlude

8. Loving Me 4 Me

9. Impossible

10. Underappreciated

11. Beautiful

12. Make Over

13. Cruz

14. Soar

15. Get Mine, Get Yours

16. Dirrty

17. Stripped Pt. 2

18. The Voice Within

19. I'm OK

20. Keep on Singin' My Song

Ocena:

5/5




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Defekt Muzgó - "Wszyscy jedziemy..." (1991)

Megadeth - "So Far, So Good... So What!" (1988)

Adele - "30" (2021)