Paul McCartney: o filmie "Yesterday"
Jakie to uczucie obudzić się w świecie bez muzyki Beatlesów?
Legendarny Paul McCartney został zaproszony na oficjalny pokaz filmu "Yesterday", lecz nie skorzystał z propozycji. Jednak to nie znaczy, że nie widział produkcji. Film opowiada o mężczyźnie, który obudził się w świecie, w którym jako jedyny zna piosenki legendarnego zespołu.
"Kiedy dowiedziałem się o tym pomyśle, uznałem, że to okropna idea, ale nie powiedziałem tego na głos. Nie myślałem więcej o tym filmie, ale kiedy okazało się, że Danny Boyle będzie reżyserem, przeszło mi przez głowę, że muszą wiedzieć, co robią. Kiedy twórcy zapytali, czy przyjdę na pokaz, spytałem Nancy, co o tym myśli. Zdecydowaliśmy, że wolimy obejrzeć do we dwójkę i pójść na randkę do kina.
Latem poszliśmy do kina w Hamptons. Zauważyło nas zaledwie kilka osób. Siedzieliśmy w ostatnim rzędzie i chichotaliśmy, szczególnie, gdy pojawiały się wzmianki o Paulu McCartneyu. Kilka osób zorientowało się, że to my, ale cała reszta była zajęta filmem. Pokochaliśmy go".
Wybierzecie się?
Legendarny Paul McCartney został zaproszony na oficjalny pokaz filmu "Yesterday", lecz nie skorzystał z propozycji. Jednak to nie znaczy, że nie widział produkcji. Film opowiada o mężczyźnie, który obudził się w świecie, w którym jako jedyny zna piosenki legendarnego zespołu.
"Kiedy dowiedziałem się o tym pomyśle, uznałem, że to okropna idea, ale nie powiedziałem tego na głos. Nie myślałem więcej o tym filmie, ale kiedy okazało się, że Danny Boyle będzie reżyserem, przeszło mi przez głowę, że muszą wiedzieć, co robią. Kiedy twórcy zapytali, czy przyjdę na pokaz, spytałem Nancy, co o tym myśli. Zdecydowaliśmy, że wolimy obejrzeć do we dwójkę i pójść na randkę do kina.
Latem poszliśmy do kina w Hamptons. Zauważyło nas zaledwie kilka osób. Siedzieliśmy w ostatnim rzędzie i chichotaliśmy, szczególnie, gdy pojawiały się wzmianki o Paulu McCartneyu. Kilka osób zorientowało się, że to my, ale cała reszta była zajęta filmem. Pokochaliśmy go".
Wybierzecie się?
Komentarze
Prześlij komentarz