Closterkeller - "Violet" (1993)
Closterkellera poznałam dzięki mojej koleżance (tak na marginesie, ma na imię tak samo jak jeden z wielkich hitów kapeli - "Agnieszka" ;)), która w autokarze włączyła mi ze swojej "empetrójki", bądź discmana (nie pamiętam zbyt dobrze, było to z dziesięć lub jedenaście lat temu) dwa kawałki tej kapeli - Aga jest wielką miłośniczką tego zespołu.
Za
to owe dwa kawałki pamiętam doskonale - były to "Miłość za pieniądze"
i "Ate". Nieprzypadkowo te dwie kompozycje pochodzą z albumu
"Graphite" (1999) - to ulubiony krążek Agnieszki, jeśli chodzi o
grupę dowodzącą przez Anję Orthodox.
W
tamtym czasie, muszę się do tego przyznać, nie zachwyciła mnie muzyka
proponowana przez moją towarzyszkę podróży.
Szybko
o niej zapomniałam; musiało minąć kilka ładnych lat, żebym odkryła ten zespół
na nowo.
Nie
pamiętam dokładnie skąd wzięło się nagłe zainteresowanie Closterkellerem, za to
pamiętam doskonale, że od razu ta muzyka mną zawładnęła.
Rockowo-gotyckie
numery bardzo przypadły mi do gustu. Dlaczego nie te dziesięć/jedenaście lat
wcześniej? Zapewne musiałam do nich dojrzeć, bo każdy kto ma do czynienia z
muzyką proponowaną przez zespół wie, że nie jest to muzyka banalna.
Do
serca szczególnie przemówił mi ich trzeci (pomijając wydany w tym samym roku
minialbum "Agnieszka") krążek zatytułowany "Violet".
Kapela
lubi nadawać kolorowe nazwy swoim płytom - tak więc po "Purple" (1990),
"Blue" (1992) - padło na "Violet".
Omawiając
tę płytę, nie sposób nie wspomnieć o zmianie dotychczasowego składu - na
miejsce Krzysztofa "Wolfganga" Grochowalskiego (basisty i
współzałożyciela grupy), przyszedł Krzysztof Najman (prywatnie ówczesny mąż
wokalistki i ojciec jej synka, Adasia). Zaś gitarzystów Jacka Skirucha i
Roberta Ochnio, zastąpił Paweł Pieczyński. Efekt? Zmiana jak najbardziej na
plus. Przynajmniej dla mnie.
Charakterystyczny
bas Krzyśka Najmana nadał muzyce Clostera rozpoznawalne brzmienie, zaś Paweł
Pieczyński, wedle opinii wielu fanów oraz krytyków, był najlepszym gitarzystą w
zespole.
"Violet"
już na pierwszy rzut oka różni się od wydanego rok wcześniej "Blue".
Album z 1992 roku charakteryzuje zimne, nowofalowe brzmienie, zaś nagrany w
nowym składzie "Violet" to mocne, rockowe numery z domieszką orientu.
Jednak to nie wszystkie różnice.
Wydanie
albumu z 1993 roku różni się ilością utworów od późniejszych wydań.
Pierwotne
wydanie liczyło sobie czternaście utworów, zaś późniejsze wydania zostały
wzbogacone o dodatkowe utwory, takie jak: "Kołysanka dla Adasia",
"Hassan i Sabbah" oraz wieńczącym płytę "Noc w haremie"
(moje wydanie pochodzi z 2011 roku).
Jeden
z moich ulubionych utworów Closterkellera, w całej ich dotychczasowej karierze,
otwiera płytę. Jest to "To on - znowu następny".
Kawałek
porwał mnie swoim dynamizmem, energią oraz pełnym mocy i zadziorności wokalem
Anji.
Utworem
numer dwa jest polityczny protest-song, czyli "W moim kraju" - utwór
ukazuje negatywne emocje i przemyślenia, jakie wywołują w podmiocie lirycznym
nowe władze młodej demokracji.
Tak
wyczekiwany krach systemu komunistycznego, nie wniósł wiele dobrego, a ludność
nadzieje miała wielkie:
"W
moim kraju wieje czarny wiatr, znów nie mogę spać.
W
moim kraju czasem boję się żyć, coraz zimniej mi.
To
tu polityka wysysa mózg, to tutaj asa zabija król.
Gdy
trwa zimna wojna serca i słowa, coraz mniej miejsca żeby się schować".
Podmiot
liryczny nie widzi szans na poprawę sytuacji po przemianie systemu.
Jak
to bywało w przeszłości, bywa i teraz - światem rządzi niesprawiedliwość i tak
zwana "góra", której nie interesuje to, że ludzie będący "na
dole", muszą codziennie zmagać się z szarą codziennością.
Na
płycie znajdziemy również znany z debiutanckiego krążka, utwór
"Jihad". Tutaj podany w innej wersji - jak dla mnie - lepszej od
pierwowzoru.
W
wyżej wspomnianym bonusie "Hassan i Sabbah", usłyszymy gościnnie
Fiolkę Najdenowicz - polską wokalistkę bułgarskiego pochodzenia, w tamtym
czasie uznaną wokalistkę zespołu Balkan Electrique.
Jednym
z moich faworytów jest na pewno "Violette" - szczególnie lubię
posłuchać tej partii basu Krzyśka Najmana na samym początku utworu.
"Video-film"
to kawałek, który ukazuje szerokie możliwości wokalne Orthodox, bardzo ciekawy
numer.
Mamy
na płycie również przepiękne "Babeluu" - jest to ballada zadedykowana
nowonarodzonemu synkowi pary - Anji oraz Krzyśka.
Wokalistka
napisała do niej przejmujący tekst, ukazujący ogrom matczynej miłości:
"Gdy
budzę się słysząc ten cichutki płacz, blisko przy Tobie, gdy tylko zechcesz -
pocałunkami
Cię uśpię i cichym szeptem.
(...)
Nocą
cichutko śpisz, aż sprawdzam czy oddychasz.
Tak
śliczny, że się boję Cię dotknąć.
Jeszcze
nikt nigdy tak przy mnie nie zasypiał".
Kolejnym
hołdem dla maluszka jest instrumentalna ballada "Kołysanka dla
Adasia" oraz... tylna strona okładki przedstawiająca Anję z małym Adasiem
w ramionach (dziś pełnoletni syn eks małżeństwa gra razem z mamą w zespole na
perkusji).
"Agnieszka"
to chyba pierwszy gotycki kawałek tego zespołu. Nawet klip przywodzi na myśl
gotycki, mroczny klimat.
"To
muzyka" - kawałek, który jest bardzo bliski memu sercu ze względu na
utożsamianie się w tekstem:
"(...)
Muzyka... słyszę ją, ona gra we mnie tu".
Słychać,
że to nie tylko tekst - wokalistka śpiewa go całą sobą, ta magia i prawda w
wykonaniu chyba najbardziej mnie dotyka.
Na
płycie nie brak również żartobliwych momentów. A taki moment mamy tutaj w
postaci na przykład "Kolana i już"; bawi szczególnie zakończenie.
Polecam - uśmiech na twarzy gwarantowany. ;)
Płyta
jest niesamowicie wyrównana - nawet dodatkowe bonusy, dodane po raz pierwszy w
1999 roku, nie psują całości. Nie potrafię znaleźć słabych momentów. Nawet w
"Nocy w haremie", gdzie Anja tylko... odlicza, nie psuje całości.
Klimat robi swoje.
Tym
albumem zespół wyłamał się ze schematu pod tytułem "pierwszy skład zawsze
jest najlepszy".
Brak
Krzyśka Najmana (po raz pierwszy odszedł z zespołu po osobistym rozstaniu z
Anją w 1999 roku, by powrócić w roku 2006, zaś po ośmiu latach ponownie odejść)
oraz Pawła Pieczyńskiego robi swoje (odszedł w 2000 roku).
Taki
rasowy, rockowy Closterkeller kocham najbardziej. Dwóch pierwszych płyt nie słucham zbyt często.
Ulubione
albumy? Zdecydowanie pozycja numer jeden należy do "Violet" (choć co ciekawe, samego koloru nie cierpię ;)), na
drugim miejscu stawiam "Graphite", zaś miejsce trzecie należy się "Aurum", płycie wydanej już w następnym wieku. Jak możecie zauważyć, moi ulubieńcy mogą wprawiać w zaskoczenie. Tak. Nie ma tutaj płyty "Scarlet"; umieściłam ją zaraz za podium.
Lista utworów:
1. To on - znowu następny
2. W moim kraju
3. To muzyka
4. Babeluu
5. Kołysanka dla Adasia
6. Walet pik
7. Salome
8. Kolana i już
9. Agnieszka
10. A nadzieja
11. Supernova
12. Jihad
13. Hassan i Sabbah
14. Video-film
15. Dwa oblicza Ewy
16. Violette
17. Noc w haremie
5/5
Skład:
- Anja Orthodox - wokal
- Paweł Pieczyński - gitara
- Michał Rollinger - klawisze
- Krzysztof Najman - bas
- Piotr Pawłowski - perkusja
- Zbigniew Bieniak - wokal
- Fiolka Najdenowicz - arabeski
Komentarze
Prześlij komentarz